Prozaicy to blog, na którym organizowane są konkursy literackie, od czasu do czasu pojawią się różne porady dotyczące pisania, wskazówki albo recenzje, felietony, reportaże. Blog ma na celu nie tylko popularyzowanie wśród młodych osób czytanie książek, ale też zachęcanie do tworzenia własnych opowiadań i powieści, które w przyszłości mają szanse pojawić się na domowych biblioteczkach.
Kontakt: E-MAIL: PROZAICY@VP.PL oraz FACEBOOK: TUTAJ

Wydawnictwa od podszewki

       Ilekroć siadasz do pisania, stukasz w klawisze komputera albo skrobiesz na kartce papieru, starasz się robić to najlepiej, jak potrafisz. Wierzysz, że kiedyś zostaniesz pisarzem, może nie bardzo znanym, ale jednak pisarzem. Oznaczasz owe pragnienie karteczką: „Marzę o…”. Wielokrotnie zastanawiałam się nad pewną kwestią, która co jakiś czas do mnie wraca. Mianowicie, czy to rzeczywiście tylko marzenie? Czy nie lepiej byłoby uznać wydania własnej książki po prostu za cel? „Zrobić zanim umrę”, to brzmi znacznie lepiej.
       Mamy kilka doskonałych przykładów na to, że podobne cele można osiągnąć nawet w życiu nastoletnim. Wielu debiutantów pochwaliło się swoimi osiągnięciami poprzez blogi, zyskując tym samym większe zainteresowanie. Wydaje się to takie niesamowite, prawda? Przyjrzałam się sprawie i doszłam do wniosku, że może jednak nie do końca.

       Podobno najciężej jest znaleźć wydawnictwo, które wydrukuje i upowszechni nasz twór. Nieprawda. Zapewne zauważyliście, iż większość młodych twórców wydaje powieści dzięki takim wydawnictwom, jak Novae Res czy Radwan. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta, a udzielają jej same wydawnictwa.
       „Szczególnie otwarci jesteśmy na Autorów, którzy nie zaistnieli dotychczas na rynku wydawniczym, a ich dzieła mają ku temu odpowiedni potencjał. […] Główne cele wydawnictwa to: […] promowanie polskich debiutantów, […] umożliwienie zaistnienia na rynku wydawniczym młodym, ambitnym i utalentowanym Autorom poprzez wydawanie ich twórczości” – Novae Res, novaeres.pl (zakładka „O nas”)
       „Od początku 2010 r. oferujemy możliwość wydania książki przez debiutujących autorów. […] Obecnie firma wprowadza na rynek polski nową formułę publikacji książek drukowanych skierowaną do debiutantów i autorów o małym dorobku, którzy nie znajdują uznania w oczach kolegiów redakcyjnych innych wydawnictw” – Radwan, radwan.pl (zakładka Home/O nas)
       O ile pierwsza wypowiedź brzmi jeszcze w miarę zachęcająco, o tyle ta druga już nie bardzo. Czy Wy także zwróciliście uwagę na nawiązanie do braku uznania ze strony innych wydawnictw? Proponuję również, byście zajrzeli do zakładki „Wydawnictwo/Wydanie książki”, gdzie znajduje się kilka interesujących informacji.
       Do czego piję – w oczach młodych ludzi Novae Res i Radwan są tym „spełnieniem marzeń”, ale czy tak właśnie wyglądało owe marzenie w naszej wyobraźni? Pojawia się również inny problem, dotyczący pierwszego z wymienionych wydawnictw. Swego czasu natrafiłam w internecie na blog, gdzie autorka żaliła się, iż wydawnictwo od kilku lat nie wydaje jej książki, chociaż umowa została zawarta – nie został jednak ustalony termin i tu jest haczyk. Oba wydawnictwa chętnie wydają książki młodych pisarzy, lecz niezbyt intensywnie pracują nad rozreklamowaniem utworów. Tu kolejna rzecz – reklamę tworzysz sobie sam, chociażby na blogu.
Przedstawię pewien eksperyment, jaki przeprowadziłam w ciągu kilku ostatnich miesięcy. Swego czasu zainteresowało mnie „Przeznaczenie” Aleksandry Ból, debiutantki, o której książce dowiedziałam się z jej onetowego bloga (aleksandra-bol.blog.onet.pl). Pisano o tym również na Prozaikach. Odwiedziłam cztery warszawskie Empiki, jeden krakowski, lubliński, poznański oraz dwa w podwarszawskich miastach (centrum Skorosze, centrum Janki). Łącznie było ich dziewięć, lecz książkę odnalazłam ledwie w dwóch. Rozmawiałam ze sprzedawcą, którego znam od dłuższego czasu, ponieważ jestem częstą bywalczynią jednego z Empików i zawsze zagadam do niego przy zakupie. Ujął to tymi słowami: „Ludzie po prostu się nie orientują w najnowszej literaturze. Kupują raczej książki z Fabryki, Rebisa…”. I to tyle, jeśli chodzi o dobrą reklamę.
       Ale skoro już o Fabryce Słów i Rebisie mowa. Podam dwa inne doświadczenia (muszę przyznać, że uwielbiam zagłębiać się w takie rzeczy), jedno moje, jedno znajomej zarówno mnie, jak i Wam osoby. Przygodę z Fabryką miała niejaka Marta Tarasiuk, obecnie będąca wydawcą. Opowiadanie Marty z zapartym tchem czytałam jeszcze na Onecie. Liczyło sobie kilkadziesiąt obszernych rozdziałów i sprawiało, że śmiałam się do łez. Widziałam w nim coś fantastycznego, wspaniałego. Dopingowałam Martę, by rozejrzała się za jakimś dobrym wydawnictwem. Zrobiła to i, jak z pewnością zrobiłby każdy z nas, napisała również do jednego z większych wydawnictw, ot tak – żeby spróbować. Padło na FS, gdzie autorka wysłała swój tekst. Otrzymała nieszczególnie miłą odpowiedź, którą pozwolę sobie zacytować: „występują pewne oznaki wskazujące na możliwość istnienia humoru”. Wielu ludzi z zacięciem utrzymuje, że „Fabryka Słów spoczęła na laurach” albo że „przyjmują tylko znanych, dobrych autorów”. Inni są przeciwni tym stwierdzeniom. Gdzie w tym wszystkim jestem ja? Myślę, że gdzieś pomiędzy. Fakt pozostaje jeden – Fabryka Słów posiada obszerny zbiór bardzo dobrych pozycji literackich i prowadzi współpracę z pokaźną grupą sztandarowych autorów polskiej fantastyki. Tacy pisarze jak pan Grzędowicz zaczynali od publikowania swoich prac w czasopismach, więc może warto by się najpierw pokazać czytelnikom?
       Co zaś się tyczy Rebisa, to bardzo ciekawa historia. Otóż, trzy lata temu próbowałam wydać własną książkę o tematyce fantasy. Liczyła sobie 120-140 stron w Wordzie bardzo małą czcionką. Napisałam do stosunkowo niewielu wydawnictw. Jakież było moje zdumienie, kiedy w niezwykle krótkim czasie odpowiedział mi… Rebis. Pan TK odpisał na mojego maila, odpowiadając, że istnieje możliwość przyjęcia debiutanta. Zostałam poproszona o wysłanie całej powieści. Książka się spodobała, miały ruszyć prace wydawnicze, ale przez wiele miesięcy nic się nie działo… Po długim czasie oczekiwania otrzymałam wiadomość, że powieść jednak nie zostanie wydana, wydawnictwo się wycofało. Tu z kolei pojawia się inny problem – bałagan, brak organizacji. Choć przypuszczam, że trwało to tylko krótki czas, nie wiem tego na pewno.
       Próbowałam również dostać się do wydawnictwa Amber, ale tam wolą raczej przyjmować książki zagranicznych autorów, do MAGa… cóż, tutaj ciężko się dobić, sprzedają tak wiele bestsellerów, że debiutant może mieć problem ze zwróceniem na siebie uwagi. Polecam za to rozejrzenie się wśród wydawnictw czysto polskich, tam nasze szanse rosną.
       Podsumowując i jednocześnie wnioskując, zapewne w każdym wydawnictwie zdarza się jakiś absurd i trzeba być na to przygotowanym. Artykuł napisałam, aby nakreślić trochę sytuację młodych polskich pisarzy, z własnego doświadczenia, jak i analizy doświadczeń innych. Moim celem było popchnięcie Was do zastanowienia się nad wyborem tego wydawnictwa, aby później nie żałować.

Heroina

13 komentarzy:

  1. Dobry artykuł. Uważam, że naprawdę przydatny.
    Co się tyczy Radwana, odradzam - wiele osób toczy z nimi spory w sądzie, gdyż nie chcą drukować książek. Najpierw podpisują umowę, a potem nie zwracają wadium.
    A słyszałaś może o wydawnictwie "Papierowy motyl"?

    OdpowiedzUsuń
  2. Promocja ze strony wydawnictwa Radwan, z tego co wiem, leży i kwiczy, poza tym wielokrotnie słyszałam, iż autorzy byli przez nich oszukiwani. A jeśli chodzi o Novae Res... Nie jest takie złe, jeśli ktoś ma kilka tysięcy złotych na wydanie własnego tworu ;) A o to trudno, jeśli się jest młodym debiutantem.
    A artykuł bardzo mi się podobał, na pewno skorzystam z zawartych w nim rad.

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się ten artykuł. Jest jak najbardziej życiowy oraz przydatny, a tym bardziej dla osób, które za jakiś czas będą mieć w planach wydanie książki (również i ja się do tej grupy zaliczam). Zmierził mnie dość wątek odnośnie tego, że wydawnictwo najpierw się zgadza na wydanie, a później milczy, aż ostatecznie wysyła negatywną odpowiedź. Tak się nie robi! Świństwo po prostu. Poza tym... Tak, uważam, że to ciężki kawałek chleba i głównie dla wytrwałych. Ja życzę najlepiej osobom, które debiutują bądź będą debiutować.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dobry artykuł i dziękuje Ci za niego, otworzył mi oczy na kilka spraw i teraz może bardziej świadoma będę kiedyś bawić się w te klocki.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. O Radwanie słyszałam tylko złe opinie. Czy to na forach, czy od znajomych.

    Artykuł naprawdę dobry. I przydatny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie chcę niczego wydawać (na razie), ale przeglądałam parę stron wydawnictw i np. na stronie Media Rodzina znalazłam coś takiego:
    " W przypadku książek niebeletrystycznych, prosimy Autorów o przesyłanie konspektów;"
    Ktoś wyjaśni o co w ogóle chodzi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak sądzę chodzi o to, że jeśli chcesz wydać poradnik o strzyżeniu włosów, to masz im napisać, że to jest poradnik o strzyżeniu włosów, a nie od razu wysyłać całość. :)

      Usuń
    2. Nie tyle napisać, że to poradnik o strzyżeniu włosów, co pi razy oko streścić toto, najlepiej rozdział po rozdziale i załączyć jakąś tam próbkę tekstu. Chcą wiedzieć, z czym tańczą, a dzięki konspektowi łatwiej jest i szybciej.
      W zasadzie wiele wydawnictw i w przypadku beletrystyki preferuje zgarnąć najpierw taką konspektową próbkę (plus ze trzy rozdziały), zamiast przebijać się przez całą powieść.

      BTW, Heroino - wygodniej jest podawać objętość powieści w ilości słów, a nie stronach Wordowskich, bo "bardzo mała czcionka" niewiele odbiorcy mówi, szczególnie jak pominie się info o interlinii i takich tam innych ;)

      Usuń
    3. Wiem, wiem, problem tylko w tym, że ja usunęłam wszystkie pliki Wordowe i teraz mam tylko zbindowaną wersję z numeracją stron... |D' Tak to jest, jak się autor wkurzy na własną powieść. Dobrze, że jej chociaż nie spaliłam...

      Usuń
    4. Oj, wcięło gdzieś akapity w drugiej części tego artykułu o.O'
      Ogólnie bardzo chciałabym wszystkim podziękować za tyle pozytywnych komentarzy. To naprawdę bardzo miłe c:

      Usuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Prawda, niektóre wydawnictwa potrafią zrobić człowiekowi niezłe świństwa, ale to nie powód żeby się zrażać do wszystkich. Dobrze, że ludzie się takimi historiami dzielą, to wtedy wiadomo, czego unikać. Gdzieś kiedyś trafiłam na krótki tekst Andrzeja Pilipiuka (bodajże z forum weryfikatorium), gdzie streścił najważniejsze jego zdaniem rzeczy, na które powinno się zwracać uwagę w przypadku poszukiwań i wyboru wydawnictwa. Teraz nie mam czasu tego poszukać, ale gdzieś mam to zapisane. Warto poszukać, a następnie przeczytać i się dokształcić.
    A co do debiutów... Zawsze można próbować właśnie poprzez czasopisma, jak kiedyś. Nie orientuję się w gatunkach innych niż fantastyka, ale w fantastyce mamy kilka dobrych i uznanych czasopism (np. "Nowa Fantastyka" czy "Science-Fiction"), ale także pojawiają się nowe (jak np. "Opowieści niesamowite"). Z kolei 15 maja pojawi się na rynku nowe czasopismo literackie pt. "Charaktery pisma", gdzie, o ile dobrze zrozumiałam maila od redaktora naczelnego, debiutanci będą mogli podsyłać swoje teksty (tak literackie, jak i dziennikarskie, publicystyczne, podróżnicze itp.). To się wszystko liczy, bo nazwisko jest już w ten czy inny sposób na rynku. W podobny sposób można próbować we wszelakich antologiach (w niektórych są sami debiutanci) albo nawet publikowanie samego siebie (kiedyś natrafiłam na artykuł, którego autor stwierdził, że po ok. 2-3 powieściach wydanych własnym sumptem, jeśli okażą się popularne, wydawnictwa chętniej przystają na współpracę, gdyż: a) znowu, nazwisko jest na rynku; b) nazwisko jest już sprawdzone i wydawnictwo może zobaczyć, jak dobrze/źle ów autor się sprzedaje, kiedy nie ma funduszy na wielkie kampanie reklamowe). Jak się czegoś bardzo chce, to człowiek się powygina, ale znajdzie sposób i osiągnie cel, taka jest prawda. A jak nie chce tego na tyle, by się starać i wyginać, to każda wymówka dobra. A przynajmniej takie jest moje zdanie.
    Ale artykuł i tak bardzo ciekawy, chociaż zgadzam się: strony w Wordzie bez konkretów (rozmiar czcionki, interlinii, akapitów, marginesów) niewiele daje, a w Polsce używa się albo ilości znaków ze spacjami, albo tekstu znormalizowanego. Ale to drobiazg. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Debiut w "Nowej Fantastyce", to bardziej przez zdobycie piórka na stronie, a nie wysłanie tekstu bezpośrednio do redakcji - długo się czeka na odpowiedź, najczęściej negatywną, bo niezbyt chętnie patrzą na debiutantów, o czym sami redaktorzy mówią.
    Ale antologii jest sporo, czasem można w konkursach wygrać publikację... W sumie nie jest tak strasznie trudno debiutować i nie potrzeba do tego wielkiego wydawnictwa.
    O Novae Res krąży sporo negatywnych opinii, ale jak się przyjrzę półkom u siebie w pokoju, to całkiem sporo mam książek wydanych tam. Z Radawanem gorzej, ale rzeczywiście średnio brzmi fragment o odrzuconych tekstach przez większe wydawnictwa. Skro nikt dotąd nie chciał książki wydać, to dlaczego oni chcą...?
    Artykuł dobry, ładnie przybliża sytuację :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Layout by Yassmine