Pisać krótko, zwięźle, na temat?
Po co?
Ano po to, żeby czytelnika nie zanudzić - żeby go porwać, żeby popisać się swoimi umiejętnościami. Pisząc krótkie teksty (mówimy cały czas o opowiadaniach, proszę pamiętać!), musimy się wykazać nie tylko pomysłowością, ale swoim talentem. Jest to świetny sposób na sprawdzenie siebie, a czytając Wasze drabble od razu można powiedzieć, kto potrzebuje jeszcze dużo warsztatu, a kto trochę mniej czy w ogóle.
Nie znaczy to oczywiście, że pisząc zwykłe, kilkustronicowe opowiadanie możemy sobie odpuścić! Kiedy piszemy niewielką nowelkę - wtedy musimy skupić się na tym, żeby zgrabnie przekazać to, co siedzi nam w głowie. Nie możemy rozpisać się na temat przyrody, nie możemy umieścić długiego opisu wyglądu bohaterów albo ich charakterów. Nie mamy czasu na dokładne, szczegółowe zarysowanie świata, ale to nie wyklucza tego, że jednak musimy te postaci przedstawić, że musimy sprawić, że czytelnik je polubi.
Jak?
Trzeba myśleć, niewątpliwie. Zawsze i wszędzie, a pisząc nasze przykładowe drabble jeszcze bardziej trzeba myśleć. Trzeba umiejętnie sprasować to wszystko, na co normalnie poświęciłoby się pięć stron. Trzeba zgrabnie wybrać najistotniejsze informacje, przekazać je w sposób krótki, ale nie dosłowny - czytelnika nic przecież nie zwalnia od kombinowania.
Po drugie, co jest też niesamowite ważne: trzeba mieć pomysł. Tego właśnie zabrakło w niektórych tekstach, które mi przesłaliście. Musicie przemyśleć wszystko, całą ideę, każde słowo - nie spieszcie się. Powoli. Wpadnijcie na coś ciekawego, bo to jest klucz do sukcesu, prawda? Czy Rowling odniosłaby taki sukces, gdyby nie te niesamowite pomysły, na które wpadła? Nie sądzę. Więc i Wy musicie puścić wodze fantazji.
Nie powielajcie schematów. Dostałam dwie prace na siedem, w których przyjacielem był misiek - zero zaskoczenia. Drogie autorki: liczę na więcej kreatywności następnym razem.
___________________________
Przedstawię Wam teraz kilka prac, tych naprawdę wartych uwagi, razem z moim komentarzem.
ALEEY
Stoję sobie na balkonie i spokojnie popijam pepsi z puszki, kiedy nagle wszystko znika. Dokładnie. Wszystko. Nawet pepsi, na którą wydałem złotówkę i siedemdziesiąt dziewięć groszy. Po kilku sekundach tkwienia w ciemności, znów pojawiam się na świecie, ale nie jest to mój świat. Budzę się w zupełnie niewiarygodnym miejscu.
Dookoła mnie trwa walka. Oprócz ludzi walczą też inne postacie. Trolle, elfy, krasnoludy, a w pewnym momencie widzę nawet czarodzieja w długiej szacie, który rzuca w kogoś czarem o jaskrawym kolorze. Jak u Tolkiena czy w innej fantastyce! W pewnym sensie spełnienie marzeń, bo zawsze darzyłem Tolkiena dosyć ciepłymi uczuciami. Szczególnie moment, w którym gość dostał z dziesięć strzał na klatę, ale walczył nadal. Jednak mimo wszystko toczy się walka, a ja się tak nagle pojawiam bez miecza czy innej zbroi, więc jestem trochę nie w temacie.
Nagle ktoś łapie mnie za ramię i ciągnie za sobą. Odwracam się, a tu dziewczyna i dzieciak. Oboje coś krzyczą, ale nic nie słyszę nic, bo huk jest niemiłosierny, jakby ktoś dubstep czy inne techno robił. Myślę sobie – co mi szkodzi. Dziewczyna zresztą fajna, to czemu miałbym nie iść? Prowadzi mnie poza pole bitwy, a dzieciak przeskakuje zwłoki trolli, jakby codziennie brał udział w takich akcjach. W końcu dochodzimy w jakieś spokojne miejsce. Dziewczyna mówi, że na imię ma Larysa, a jej mały przyjaciel to Maks. Przedstawiam się, bo przecież uprzejmy jestem z natury. Pyta mnie, czy wszystko w porządku, ale nie zdążam odpowiedzieć, bo tu nagle mag rzuca jakimś czarem i wszystko dookoła wylatuje w powietrze, jak małe miasteczka w czasie drugiej wojny światowej.
– Budzę się wtedy w swoim łóżku, patrzę na zegarek, a tu siódma trzydzieści – zakończył swoją opowieść Tomasz Domański. Kobieta za biurkiem spojrzała na niego sceptycznie, a chłopak podrapał się po głowie. – No, to właśnie dlatego nie odrobiłem zadania domowego.
Ta praca jest chyba moją ulubioną z tego ćwiczenia, ale nie znaczy to, że spełniła wszystkie kryteria. Owszem - tekst napisany naprawdę świetnym językiem, przyjemnie się to czyta. Niesamowity pomysł z zaskakującym zakończeniem: o to właśnie chodziło! Sęk w tym, że autorka, mimo tego że umieściła w treści mężczyznę, kobietę i przyjaciela, to jednak niczego o nich nie wiemy. Możemy powiedzieć, kim jest Tomasz - na pewno wygadany z niego krętacz! - ale kim jest ta dziewczyna, kim chłopiec? Znamy tylko ich imiona. Aleey stworzyła bardzo ładny świat, ale kosztem bohaterów: powinno być troszkę na odwrót.
Mimo tego podziwiam styl - udowodniłaś, droga Aleey, że miejsce w pierwszym prozaikowym konkursie naprawdę Ci się należało.
Kendra ma to do siebie, że lubi gmatwać sprawy. Bardzo gmatwać i nie zawsze jej to wychodzi. Sęk w tym, że ta praca jest naprawdę urocza, ma swój charakter, ma swoją duszę. Polemizować można by nad sprawą zarysu charakterów: kto jest przyjacielem, a kto nie? Myślę jednak, że akurat tutaj nie ma to znaczenia. Autorka skupiła się bardziej na osobowościach, niemal całkiem usuwając w cień świat. To jest dobra praca, a Neifile mówi, że ją najbardziej urzekła. Ale przecież Kendra potrafi pisać - czego więc innego można było się spodziewać?
Te trzy prace są naprawdę dobre, dlatego zdecydowałam się je tutaj umieścić. Nie są one idealne, ale wspólnie tworzą dokładnie to, o co mi chodziło. Myślę, że dziewczyny mogą się nawzajem od siebie uczyć, że Wy możecie się od nich uczyć. Gdyby razem coś napisały - wyszłoby naprawdę, naprawdę niesamowicie.
Reszta prac też jest poprawna, ale niestety - to nie jest to. Pisząc coś, cokolwiek, należy pamiętać, żeby być oryginalnym. Bez tego ani rusz. Nie tylko zakończenie musi urzekać, ale całość, każde zdanie, każde osobne słowo.
Ta praca jest chyba moją ulubioną z tego ćwiczenia, ale nie znaczy to, że spełniła wszystkie kryteria. Owszem - tekst napisany naprawdę świetnym językiem, przyjemnie się to czyta. Niesamowity pomysł z zaskakującym zakończeniem: o to właśnie chodziło! Sęk w tym, że autorka, mimo tego że umieściła w treści mężczyznę, kobietę i przyjaciela, to jednak niczego o nich nie wiemy. Możemy powiedzieć, kim jest Tomasz - na pewno wygadany z niego krętacz! - ale kim jest ta dziewczyna, kim chłopiec? Znamy tylko ich imiona. Aleey stworzyła bardzo ładny świat, ale kosztem bohaterów: powinno być troszkę na odwrót.
Mimo tego podziwiam styl - udowodniłaś, droga Aleey, że miejsce w pierwszym prozaikowym konkursie naprawdę Ci się należało.
VISENYA
Tony Stark był pijany.
Stan ten nie był dla
niego niezwykły, ba, ostatnio pojawiał się cyklicznie, na zmianę z potężnym
kacem. Tony zazwyczaj upijał się „na wesoło”, jakby mimochodem, na kolejnej
wariackiej prywatce lub na bankiecie, który wydawał mu się zbyt poważny i
potrzebował jakiegoś skutecznego środka do rozluźnienia atmosfery. Tym razem
sytuacja była inna – dopadła go potężna melancholia, a wtłaczany do żołądka alkohol
potęgował uczucie samotności i opuszczenia. Zaszył się więc w swoim warsztacie,
na wypadek, gdyby ktoś próbował poprawić mu humor. Nie ma nic gorszego w chwili
użalania się nad sobą niż natręci, którzy próbują w tym przeszkodzić.
Pepper Potts, jego nieoceniona
asystentka i cudowna istota, dzięki której nie poniósł jeszcze śmierci poprzez
utonięcie w dokumentach, znalazła go dopiero pięć godzin później,
trzeźwiejszego, za to ubabranego smarem, siedzącego w środku niewiarygodnej
plątaniny obwodów i podzespołów. Nie była z tego powodu zadowolona. Może bała
się, że zabrudzi swoją idealnie czystą garsonkę, sztywną jak ona sama. Może
zapomniał o spotkaniu, o którym ona przypominała mu cierpliwie od tygodnia.
Może się o niego martwiła, chociaż ta opcja nie pasowała do Weltschmerzu, który
Tony przeżywał.
W każdym razie nie
wyglądała na zadowoloną, więc chyba była potrzebna dobra wymówka.
- Dziecko mam! –
stwierdził Tony, a brew Pepper podjechała pod linię włosów. Nie odpowiedziała,
za to spojrzała na niego z naganą. – Czułem się samotny, więc zrobiłem sobie
dziecko. Możesz zostać jego matką.
Druga brew Pepper
dołączyła do pierwszej, a Tony nagle poczuł się bardzo głupio.
- Eee… JARVIS,
przywitaj się z mamusią? – spróbował, a z zamontowanych w komputerze głośników
wydobył się mechaniczny głos.
„Witam, panno Potts.”
Pepper skończyły się
brwi do unoszenia.
- To sztuczna
inteligencja. Bardzo genialna – wyjaśnił Tony. – Dałem mu pewne cechy mojej
osobowości…
Wtedy Pepper spojrzała
na swojego upapranego pracodawcę, potem na komputer i jęknęła:
- Nie. Nie dwóch
takich…
Bardzo podoba mi się ten humorystyczny akcent, który autorka umieściła w swoim tekście. Nadało to całości charakteru i myślę, że to właśnie dzięki temu praca przypadła do gustu. Jednak, jak słusznie zauważyła Moire, czegoś tu brakuje. A czego? Styl lekko kanciasty - mówi Neifile.
W pracy ładnie zostały zarysowane postaci: mamy pijanego Starka (postać z Iron Mana, gdyby ktoś nie wiedział...), któremu poświęcony jest cały drugi akapit. Mamy też Pepper, osobę bardzo poważną, stanowczą, uporządkowaną. A przyjaciel? Przyjaciel to robot, po prostu. Pięknie zostały pokazane charaktery, ładnie opisana sytuacja - tylko styl mógłby być bardziej plastyczny, tylko trochę!, bardziej osobisty. Taki, żeby już po przeczytaniu dwóch pierwszych linijek można było powiedzieć: "Aha! Visenya!". Poćwicz, moja droga, trochę poeksperymentuj z pisaniem. Będziesz jeszcze lepsza!
W pracy ładnie zostały zarysowane postaci: mamy pijanego Starka (postać z Iron Mana, gdyby ktoś nie wiedział...), któremu poświęcony jest cały drugi akapit. Mamy też Pepper, osobę bardzo poważną, stanowczą, uporządkowaną. A przyjaciel? Przyjaciel to robot, po prostu. Pięknie zostały pokazane charaktery, ładnie opisana sytuacja - tylko styl mógłby być bardziej plastyczny, tylko trochę!, bardziej osobisty. Taki, żeby już po przeczytaniu dwóch pierwszych linijek można było powiedzieć: "Aha! Visenya!". Poćwicz, moja droga, trochę poeksperymentuj z pisaniem. Będziesz jeszcze lepsza!
KENDRA
Przywitaj
się z moim przyjacielem, mówi, chociaż to wcale nie jest jego przyjaciel, a ona
nie powinna się z nim witać.
Jej
oczy są duże, ciepłe i puste, włosy w kolorze orzechów laskowych upięte wysoko
i misternie, a paznokcie przycięte równo przy skórze. To ładna dziewczynka.
Miła. Ale jest bez pary.
Chłopiec
spotyka dziewczynkę – oto cała historia, taka jak trzeba, jak zawsze. Znają ją
dobrze. Tą samą, a jednak inną od tej tutaj: dziewczynka spotyka chłopca. Tylko
tym razem nie tego, co trzeba.
Przywitaj
się z moim małym przyjacielem, mówi do niej, kiedy są już starsi i zamiast
ciągnąć ją za warkocze i przezywać, zmuszając do płaczu, chłopiec zaczyna
zachowywać się ostrożniej, tak, jakby oswajał małe zwierzątko – nieśmiałe, z
przytępionymi pazurkami.
Ale
ten przyjaciel jest duży, groźny, a ona nie ma powodu, żeby go witać.
Wszystko
dzieje się bardzo szybko – to miał być jej pierwszy dzień pracy, ale ona
niczego nie rozumie, są krzyki, jest wystrzał i mnóstwo krwi, i połyskliwie
czarny pistolet, i brudne ręce przyjaciela zakute w kajdanki, i to jego
spojrzenie. Jest też torba pełna pieniędzy, na podłodze.
Wiele
lat później chłopiec jest już dorosły i nie ma niczego na swoje
usprawiedliwienie. Zamiast tego uczy się trzymać nerwy na wodzy, siadać na
pluszowym fotelu i gładzić miękkie, kocie futerko opuszkami palców.
Szuka
różnych sposobów na odnalezienie spokoju – wyrzuca kota i kupuje psa. Wyrzuca
psa i kupuje wiewiórkę. Skrzypienie kołowrotka jest męczące, więc wykupuje
dwutygodniową wycieczkę do Kenii. Zapisuje się do wojska, wysyła CV do kiosku
na rogu ulicy…
…jednak
czasami, czasami ulgę przynosi tylko nakrycie głowy kołdrą i udawanie, że nie
żyje. I wtedy może spokojnie zasnąć, jego klatka piersiowa unosi się i opada, i
chłopiec oddycha miarowo, i jest szczęśliwy. Jest już martwy, a puchowa pościel
okrywa go od stóp do głów, jak czyjeś miękkie ramiona.
Kendra ma to do siebie, że lubi gmatwać sprawy. Bardzo gmatwać i nie zawsze jej to wychodzi. Sęk w tym, że ta praca jest naprawdę urocza, ma swój charakter, ma swoją duszę. Polemizować można by nad sprawą zarysu charakterów: kto jest przyjacielem, a kto nie? Myślę jednak, że akurat tutaj nie ma to znaczenia. Autorka skupiła się bardziej na osobowościach, niemal całkiem usuwając w cień świat. To jest dobra praca, a Neifile mówi, że ją najbardziej urzekła. Ale przecież Kendra potrafi pisać - czego więc innego można było się spodziewać?
Reszta prac też jest poprawna, ale niestety - to nie jest to. Pisząc coś, cokolwiek, należy pamiętać, żeby być oryginalnym. Bez tego ani rusz. Nie tylko zakończenie musi urzekać, ale całość, każde zdanie, każde osobne słowo.
Wystarczy ćwiczyć, bawić się językiem. Czasem warto przesadzić, żeby później móc w spokoju znaleźć to, co dla nas najlepsze. :)
Dziękuję wszystkim za wzięcie udziału w ćwiczeniu - mam nadzieję, że jesteście zadowoleni. Za jakiś czas spróbuję znowu coś takiego zorganizować: myślę, że wtedy dostanę jeszcze lepsze prace.
Przypominam o tym, że możecie przesyłać na pocztę Wasze reportaże z wakacji.
Pozdrawiam,
Dziękuję wszystkim za wzięcie udziału w ćwiczeniu - mam nadzieję, że jesteście zadowoleni. Za jakiś czas spróbuję znowu coś takiego zorganizować: myślę, że wtedy dostanę jeszcze lepsze prace.
Przypominam o tym, że możecie przesyłać na pocztę Wasze reportaże z wakacji.
Pozdrawiam,
halska.
Cieszę się, że moje ćwiczenie się spodobało ;). Wiem, że postacie mogłabym dopracować dużo bardziej, ale po prostu nie starczyło mi miejsca. Może gdybym pisała to z założeniem rozwinięcia tematu bohaterów, byłoby trochę lepiej, ale w sumie poszłam na całość i nawet nie pomyślałam o tym, dopóki nie skończyłam. Niestety.
OdpowiedzUsuńSpodobał mi się tekst Visenyi. Uwielbiam Iron Mana, a nie miałam okazji czytać wielu miniaturek z nim związanych. Mam jednak wątpliwości co do jednego epitetu:
"Bardzo genialna – wyjaśnił Tony." - bardzo genialny brzmi dziwnie, nie słyszałam jeszcze o rozróżnianiu stopni bycia genialnym.
Przy tekście Kendry znów mam ten problem, że zupełnie nie wiem, o co w tym wszystkim chodzi. Jest ładny, ale jakoś... Nie mogę zrozumieć sensu.
Mam nadzieję, że Prozaicy zorganizują jeszcze jakieś ciekawe ćwiczenie ;).
Tez mam taką nadzieję. :)
UsuńAle właśnie o to chodziło, Aleey, żeby o wszystkim pomyśleć - albo chociaż spróbować.
"Bardzo genialna"? Można polemizować, szczególnie dlatemu, że jest to część wypowiedzi bohatera, a ta superpoprawna być nie musi. Nic bym osobiście nie zmieniała.
Jak teraz to czytam, to owszem, widzę, że styl lekko szwankuje. Wynika to pewnie z tego, że pierwotna wersja miała niemalże sto stów więcej, więc odchudziłam ją o absolutnie wszystko, co można było wywalić. Przyznaję, że nie czuję się najlepiej w formach ze sztywnym ograniczeniem ilości słów, przeszkadza mi ona bardziej niż konieczność napisania zwięzłego tekstu...
OdpowiedzUsuńI O TO CHODZI! Po to są ćwiczenia, żeby krótkie formy ćwiczyć, szczególnie, kiedy się w nich "nie najlepiej czuje". :)
UsuńJasne, zwięzłe pisanie jest bardzo trudne, nie wszystkim się udaje opanować tę sztukę. Za to moim zdaniem o wiele przyjemniejsze są dłuższe formy. Chętnie poczytałabym więcej tekstów o Tonym Starku. To zdecydowanie moja ulubiona postać spośród Avengersów. ;)
UsuńPrzyznam, że rzeczywiście ćwiczenie było dość trudne, jednak nieco rozczarowały mnie wyniki. Podoba mi się tekst Aleey, ale jak dla mnie jest on trochę nie ma temat. Za mało tu tego tytułowego przyjaciela. Nie odgrywa on zbyt ważnej roli i równie dobrze mogłoby go nie być.
OdpowiedzUsuńKendra bardzo dobrze ukazała psychikę głównego bohatera, opisując właściwie całe jego życie i pogoń za spokojem, lecz zabrakło mi tutaj efektu zaskoczenia na końcu. Czegoś, co miała Aleey.
Co do Visenyi- podoba mi się kreacja bohaterów oraz sam pomysł. Jak dla mnie praca najbardziej na temat.
Zgadzam się z halską. Gdyby wziąć połączyć te trzy prace, powstało by naprawdę dobre opowiadanie.
Szkoda jednak, że nie opublikowano wszystkich prac. Z pewnością indywidualne porady i wskazanie błędów bardzo pomogły by autorom pozostałych opowiadań. Według mnie przydałby się choć krótki komentarz, chyba że prac było zbyt wiele.
Takie jest moje zdanie na ten temat, chociaż i tak podziwiam wszystkich uczestników ćwiczenia, gdyż sam raczej nie poradziłbym sobie z czymś takim.
Oczywiście również liczę na więcej akcji tego typu.
Pozdrawiam :)
Nie opublikowałam wszystkich prac, bo mówiłam, że tego nie zrobię. Poza tym, jak napisałam już, pozostałe teksty pokrywały się nieco. Dlatego też podsumowanie zostało naszpikowane wskazówkami - a przynajmniej się starałam - żeby każda osoba mogła sobie poczytać, szczególnie ci, którzy tekst wysłali, ale nie został on opublikowany. Mam jeden, dłuższy komentarz do wszystkich prac, co naprawdę wystarczy. Inaczej musiałabym każdemu wysyłać to samo.
UsuńI nieważne, czy byś sobie poradziła, czy nie. Trzeba ćwiczyć, żeby się o czymś przekonać. Wszystkie prace, które mi wysyłacie, nie są nigdzie indziej publikowane, nikogo tutaj nie wyśmiewam albo nie podaję nicków ponad te, które wyróżniłam - nie ma się czego bać. Można tylko zyskać, nic się nie traci.
Tak właściwie to "poradził", a nie "poradzila" ;)
UsuńNie mam talentu do pisania i raczej nie zamierzam go w sobie szukać, ponieważ jest wiele ważniejszych prac, nad którymi muszę aktualnie pracować. Lubię jednak poczytać czyjąś twórczość, a że się czepiam to już wredność charakteru. Cieszę się, widząc blogi takie jak ten, które motywują do działana i pomagają innym pisać coraz lepiej. Wątpię, żebym wziął udział w jakimś konkursie lub ćwiczeniu, ale z chęcią poczytam prace innych ;)
HA! mamy mężczyznę między sobą, jak miło! :) Przepraszam Cię za pomyłkę.
UsuńI nie nazwałabym tego "czepianiem". To po prostu wyrażanie swojej opinii, która pomaga, więc zachęcam jak najbardziej do odwiedzania Prozaików i dawania o sobie znać.
Ojej, nie wierzę, że przegapiłam termin. Dosłownie. Ha! To chyba tylko w moim przypadku jest możliwe ^^. Długo nie miałam pomysłu, ale w końcu ten przyszedł do mnie znienacka, tyle że kompletnie się zagapiłam. Ostatnio chyba za dużo na siebie biorę. No nic. Innym razem ^^. "Mój mały przyjaciel" będzie musiał jednak posiedzieć w szufladzie.
OdpowiedzUsuńA co do wyników ćwiczenia... Cóż, w każdej pracy coś mnie urzekło, ale to dlatego, że każda autorka w zupełnie odmienny sposób potraktowała temat. Szczególnie ujęła mnie praca Kendry, choć trudno jednoznacznie określić, o jakim przyjacielu jest mowa. Fakt faktem, że praca Kendry ma w sobie jednak coś czarującego, coś, co sprawia, że odnalazłabym ją w gronie stu innych prac i może stąd takie odczucia.
Visenya chyba najbardziej precyzyjnie oddała istotę tematu, a w dodatku... no cóż, "Iron Man", do którego osobiście mam słabość ^^. Jednakże czegoś mi tu brakowało. Niby wszystko jest tak jak należy, zgodnie z tematem, zwięźle, zgrabnie, zarys postaci, jednoznacznie wskazany przyjaciel. Sama nie wiem. Chyba jakiejś szczypty czegoś niespodziewanego.
Aleey za to zaserwowała czytelnikom zupełnie niespodziewane zakończenie i aż się uśmiechnęłam, kiedy skończyłam czytać, ale brakło mi tych wyrazistych charakterów, oczywiście poza głównym bohaterem. Brakło mi jakiejś konkretnej roli tego "małego przyjaciela", temat, zdaje mi się, w jakiś sposób zobowiązywał do skonkretyzowania tej roli, a przyjaciel jako taki ledwie się przewinął i nie pozostawił po sobie śladu.
Jakoś tak wyszło mi to od tyłu, ale trudno ^^. Pozdrawiam serdecznie :).
Cóż, bardzo mi miło ze moja praca została opublikowana ;)
OdpowiedzUsuńBędę starała się pisać mniej zawiłe, trochę konkretniej - w mojej głowie ta historia jest zupełnie jasna, ale wyobrażam sobie, że nie każdy mógł ją zrozumieć - chyba muszę nad tym popracować ^^ No, ale teraz już nie będę się tłumaczyć, nie o to w końcu chodzi... tylko pogratuluje ćwiczenia, które chyba sporo dało. A Aleey i Visenya napisały naprawdę bardzo dobre, chociaż zupełnie różne drabble, warte wyróżnienia.
Pozdrawiam i do zobaczenia w kolejnym konkursie? ;), Kendra
Czy gdzieś można znaleźć więcej tekstów Kendry?
OdpowiedzUsuńPewnie w kolejnych konkursach. :) mogę spytać, ewentualnej odpowiedzi proszę szukać gdzieś w tym miejscu.
UsuńPlanujecie w najbliższym czasie jakiś konkurs ;)?
OdpowiedzUsuńA owszem, planuję. Przed zimą będzie na pewno. xD
UsuńDobrze, że natknęłam się na tego bloga, czegoś się w końcu nauczę;)
OdpowiedzUsuńZa długie zdania zawsze były jednym z moich największych problemów, teraz powoli się temperuję;)
Usuń