Prozaicy to blog, na którym organizowane są konkursy literackie, od czasu do czasu pojawią się różne porady dotyczące pisania, wskazówki albo recenzje, felietony, reportaże. Blog ma na celu nie tylko popularyzowanie wśród młodych osób czytanie książek, ale też zachęcanie do tworzenia własnych opowiadań i powieści, które w przyszłości mają szanse pojawić się na domowych biblioteczkach.
Kontakt: E-MAIL: PROZAICY@VP.PL oraz FACEBOOK: TUTAJ

"O czym się nawet myśleć nie chce" - Gabriela Zapolska

Tak się ostatnio złożyło, że ostatnio dość często czuję, że coś jest nie tak i coś muszę zmienić. Ze sobą, ze swoim życiem - nieważne. Ważne, że zaczynam sobie uświadamiać parę rzeczy i zaczynać decydować, postanawiać. Ale nie tak postanawiać, jak się postanawia, że się schudnie, że się zacznie biegać albo że się zje tylko jednego chipsa. Absolutnie. Tak postanawiać, że coś zrobię, bo chcę to zrobić, a nie tylko dlatego, że mogłabym. 
No więc, moim postanowieniem jest wzięcie się za swoją edukację kulturalną. To znaczy, że zaczynam czytać. Ale nie na wariata i nie jednego dnia Dantego a drugiego Joyce'a. Tak po prostu, żebym zawsze mogła powiedzieć, że coś czytam. 

Przeczytałam sobie Zapolską, moi drodzy, bo Zapolska to nie tylko Moralność Pani Dulskiej.

(...której notabene nie czytałam, ale o tym proszę cicho-sza.)
Książka nosi tytuł O czym się nawet myśleć nie chce i została napisana stricte w duchu neoromantycznym. Co oczywiści, nie jest przypadkiem, skoro Gabriela Zapolska żyła w czasach Młodej Polski.
Była to (dramato)pisarka niezwykle kontrowersyjna, a biorąc pod uwagę ówczesne czasy, nie dziwi mnie to ani trochę. 

Na samym początku może powiem, że ta powieść spodobała mi się, oj spodobała. Opowiada o Marysieńce, młodziutkiej mężatce, która nie potrafi do końca odnaleźć się w tym nowym życiu i nie bardzo wie, co ze sobą zrobić (albo co z nią robi mąż) w czasie nocy poślubnej (i całej reszty nocy też). Jest cnotliwa, nieśmiała w uczuciach i zażenowana oraz nie jest zakochana. Z cichego, sielankowego domu przeprowadza się ze Zdzichem do miasta, które okazuje się być siedliskiem rozpusty i nieszczęść, a później okazuje się, że tak naprawdę cały świat jest jedną wielką rozpustą.
Bo Marysieńka jest dzieckiem pełnym ideałów i przekonania o piękności świata, a później się okazuje, że panowie pijają po kawiarniach absynt a one mają za podwiązką różę. 
Mowa tutaj o prostytutkach, które zatruwają życie głównej bohaterce. Kiedy ta po raz pierwszy uświadamia sobie, że istnieją takie one (nie: kobiety), i tacy mężczyźni, dla których dziewki są czymś zupełnie normalnym (a nawet czymś szlachetnym, bo można było podrywać małolaty albo być kochankiem jakiejś mężatki, co nie jest godne przecież), zaczyna powoli wariować, umierać.

O czym się nawet myśleć nie chce to powieść niewątpliwie psychologiczna, która nieco filozofuje na temat życia, ideałów. Bo czy lepiej nie wiedzieć, być nieświadomym a później cierpieć? Czy może wiedzieć od samego początku i nie być rozczarowanym, ale za to nigdy nie żyć w idealnym świecie? 

To ciekawe, bo Marysieńkę wyobrażam sobie jako drobną dziewczynę, która dorosła zbyt gwałtownie, i która była cała biała, a później jakby zaraziła się rozgoryczeniem, które rosło, rosło, rosło. 
Bo Zdzich, oczywiście, z usług prostytutek korzysta(ł!). Bo to normalne. Ale jego żona nie rozumie i do niego ma żal, a do prostytutek szczerą, najszczerszą nienawiść.

Nie będę tutaj zdradzała żadnych szczegółów. Powiem tylko, że książkę czyta się lekko (bo styl nie jest aż tak nasączony środkami poetyckimi - jest w sam raz, taki lubię), zwroty w akcji też następują. Z Zapolskiej żaden mistrz konspiracji nie był, więc można się domyślić niektórych wypadków (ja się przynajmniej słusznie domyśliłam), ale nie psuje to zabawy. 

Zapolska w naprawdę dobry sposób opisała zepsucie kobiet i mężczyzn w tej powieści.  Utrzymuje się w tendencjach neoromantycznych i jest to chyba najlepsza książka, do której można się odnieść próbując je wskazać. Bo pojawia się dekadentyzm (albo raczej nie znika?), ale nie jest on irytujący (jak często bywa). Pojawiają się femmes fatales, pojawiają się momentami bardzo naturalistyczne opisy, jest realistyczne obrazowanie i jest chuć. Dużo, dużo chuci. 

Myślę więc, że jeśli komuś przypadła do gustu Młoda Polska, to przypadnie mu do gustu i ta powieść. Bardzo plastycznie opisuje ona również i problemy współczesnego świata, różnice między kobietą a mężczyzną, no i ludzi, którym wierzenia spadają na głowę. 

A Wy czytaliście tą lub inną powieść Zapolskiej? Co sądzicie? Czy już się Wam nawet myśleć o tym nie chce, czy przeczytalibyście jeszcze raz?


halska.

2 komentarze:

  1. Dołączam do klubu osób, które nie przeczytały Dulskiej. Te fragmenty na lekcjach polskiego się nie liczą. Z Zapolską niemal nie miałam styczności. I w ogóle jakoś zapominam o polskich autorach, straszne. Chyba powinnam wziąć z Ciebie przykład i trochę w nich poszperać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, mogą być całkiem fajni. :)
      Dulską widziałam, ale w Teatrze Telewizji. Bardzo ładnie zrobione.

      Usuń

Obserwatorzy

Layout by Yassmine