Magiczne
istoty żyjące w świecie ludzi? Dlaczego by nie? Jest to bardzo
powszechny zabieg pisarzy. Różne kreatury – i nie używam tego
słowa w pejoratywnym znaczeniu – przechadzające się wraz z nami
po parku, kupujące bułki w piekarni lub też rozmawiające o
pogodzie. Dotychczas mieliśmy do czynienia w literaturze z
wampirami, zombie oraz upadłymi aniołami. Helen Wecker
postanowiła stworzyć coś
innego i w swojej historii wykorzystała postacie golema oraz dżina.
„Golem
i dżin” opowiada spotkaniu dwóch mitycznych istot pod osłoną
nocy. Golem Chawa stworzona w Polsce oraz dżin Ahmad zrodzony z
ognia w starożytnej Syrii. Co z tego wyniknie?
Wecker
w swojej powieści łączy żydowską tradycję z kulturą Bliskiego
Wschodu. Dodatkowo, akcja rozgrywa się w dziewiętnastowiecznym
Nowym Jorku. Ta różnorodność sprawia, że czytelnik z
zaciekawieniem poznaje całą plejadę bohaterów oraz śledzi ich
losy. W utworze odnajdujemy bowiem wiele wątków, lecz niekiedy
całkowicie niezrozumiałych i pozornie nieznaczących dla przebiegu
fabuły. Jest to jednak zaledwie pierwsza część historii, dlatego
możemy się spodziewać, że wszystko wyjaśni się w kolejnych.
Trzeba
w tym miejscu zauważyć, że opowieść rozwija się powoli,
tytułowe spotkanie golema i dżina następuje dopiero pod koniec
książki. Początkowo czytelnik dowiaduje się o losach obu
bohaterów, poznaje ich oraz śledzi ich poczynania w Nowym Jorku.
Zwłaszcza przeszłość Ahmada wzbudza zainteresowanie, ponieważ w
przeciwieństwie do swojej towarzyszki przeżył już wiele lat i
doświadczył przeróżnych chwil.
Dotychczas
Wecker pisała do czasopisma „Joyland”. „Golem i dżin” jest
jej pierwszą pełnowymiarową powieścią i muszę przyznać, że
całkiem udaną. Tytułowe postacie są kunsztownie stworzone. Obie
nie należą do świata ludzi, ale - są bardzo ludzcy. Chawa piekąca
ciasto, wrażliwa, odczuwająca jak każdy zdenerwowanie, niepewność,
nawet zawstydzenie. Jest moralna, a jednocześnie naiwna, bezbronna,
nie wie jak sobie poradzić w naszym świecie. Czy nie tak sobie
wyobrażamy golema – postać stworzoną z gliny i wypełniającą
wolę swojego pana? W przeciwieństwie do niej Ahmad swoje przeżył,
więc ma pewien ogląd na to, jak zachowują się ludzie. Jednakże
on również – podobnie jak Chawa – odczuwa różne emocje,
czasem nie do końca zdając sobie z tego sprawę, oraz myśli jak
człowiek. Jednocześnie możemy wyczuć między wierszami pewną
obcość. To, że są inni, nieznajomymi z innego świata - to jest
niesamowite! Nie potrafię powiedzieć jak dokładnie Wecker uzyskała
ten efekt, ale muszę przyznać, że jest to godne podziwu. Choćby z
tego powodu warto tę książkę przeczytać.
Przy
tej powieści można się zrelaksować i zapomnieć o problemach
życia codziennego. Lekki język oraz nieskomplikowana historia
sprawia, że czyta się ją z przyjemnością.
Kamila
Zielińska
Sprzeczałabym się z tym, że były tylko zombie, wampiry i upadłe anioły, bo o golemach też zdarzyło mi się czytać, acz fakt faktem: te pierwsze bardziej zawojowały księgarniane półki. Jakby nie było, to poczułam się książką zainteresowana. Lubię mieszanie rzeczy ze sfery magii i folkloru z naszym światem. Dodatkowo XIX wiek, awwww Tylko, jeny... kiedy. Tyle rzeczy czeka na przeczytanie xD
OdpowiedzUsuń