„Nie
oceniaj książki po okładce” — tak mówi nam stare porzekadło.
Moje trafiają do mnie dzięki poleceniu przez znajomych, czasem coś
wypatrzę na facebookowych stronach wydawnictw, a ostatnio moje
wybory czytelnicze determinowane były przez sylabusy polonistyczne.
Jako że dawno nie miałam w rękach nic „normalnego”, czyli
nieprzymusowego, od razu po sesji udałam się do księgarni po
książkę, którą oceniłam… po okładce. Bo ta, nie oszukujmy
się, jest zachwycająca. Grafik geniusz prezentuje nią postać,
której cała treść dotyczy. Nie ma chyba na świecie osoby, która
nie skojarzyłaby charakterystycznej fryzury i wąsów Hitlera, a te
właśnie widnieją na pierwszej stronie oprawy. Całość
minimalistyczna, jedynie czerń i biel, w moim osobistym rankingu w
pierwszej dziesiątce książkowych obwolut.
Powiem tyle – tym razem
ocenienie po okładce nie skończyło się źle. Byłam zdumiona
swoją reakcją na zaprezentowaną treść. Pokrótce: Hitler budzi
się na opuszczonej parceli i nie rozumie, jak się na niej znalazł.
Poprzedni wieczór spędził z Ewą Braun, a teraz nigdzie nie może
znaleźć swoich towarzyszy. Nie ma czasu do stracenia, bo istnieje
realne zagrożenie atakiem ze strony sił alianckich. Nie poznaje go
Hitlerjugend, Bormann nie odpowiada na wezwania, a zagubiony Führer
dowiaduje się, że to Berlin, ale w roku 2011… Tak zaczyna się
historia nazistowskiego przywódcy przeniesionego do przyszłości.
Cała książka jest zapisem przeżyć Hitlera, który poznaje świat
nowych ludzi, nowych technologii i nowej rzeczywistości politycznej.
Nikt nie wierzy, że jest prawdziwym Führerem, mimo że nosi na
sobie wyglądający na oryginalny nazistowski mundur i jest łudząco
podobny do przywódcy Rzeszy. Na skutek zbiegu okoliczności trafia
do stacji telewizyjnej, która postanawia dać mu możliwość
prowadzenia własnego programu. Hitler szybko zdobywa popularność
na YouTubie, zakłada sobie skrzynkę e-mailową i stronę
internetową, które także budzą ogromne zainteresowanie w
Niemcach. Społeczeństwo po raz kolejny ulega jego urokowi, z tym,
że teraz ma go za nieszkodliwego wariata, fanatycznego naśladowcę
Hitlera, który upodobnił się do niego fizycznie przez operacje
plastyczne i który dokładnie zapoznał się z poglądami nazisty,
jego sposobem mówienia, poruszania się i historią życia. Dopóki
telewizja ma dzięki niemu pieniądze, jej twórcy nie widzą nic
zdrożnego w zabawnym facecie przekonanym, że kogoś nabierze na
bycie Führerem.
Książka, jak określił
„Stern”, „ z jednej strony jest zabawna, bo doskonale oddaje
żargon dyktatora. Z drugiej jednak ten śmiech więźnie w gardle”.
Gdy przypomnimy sobie, co takiego zrobił Hitler, rzeczywiście
przestaje być wesoło, a wypowiedzi przestają wydawać się
dowcipnymi uszczypliwościami. Tak rzeczywiście mógłby się dziś
zachowywać dowódca III Rzeszy, posiadający to, czego nie miał w
latach trzydziestych – ogólnoświatowe kanały komunikacyjne. Robi
błyskawiczną karierę medialną jako postać wyrazista, o
skandalizujących poglądach, których nie boi się głosić. Szybko
zdobywa sympatię jednych i nienawiść innych, przede wszystkim
tych, którzy osobiście słyszeli jego przemówienia bądź
dostrzegają zagrożenie, jakie niesie z sobą ten pozornie śmieszny
facecik. Odsłania się nie tylko prawda o dzisiejszych Niemczech,
pełnych Turków i rządzonych przez przysadzistą babę, ale i o
mediach, które kreują takich jak Führer ludzi na gwiazdy, nie
zwracając uwagi na to, co mówią, ale na to, jak wiele szumu to
generuje. Oskarżenie pada także na społeczeństwo, które z uwagą
i ciekawością podchodzi do głoszonych przez Hitlera treści,
wielokrotnie odtwarzając je na YouTubie i uważając je za całkiem
zabawny żart, mimo iż mężczyzna wszystko, co mówi, wygłasza
tonem śmiertelnie poważnym. Jedno z wydawnictw oferuje mu napisanie
książki, a Hitler w powszechnej aprobacie społecznej dostrzega
szansę powrotu na szczyt.
Gdy czytałam, uświadomiłam
sobie, że w gruncie rzeczy to ten Führer jest całkiem sympatycznym
facetem! Wizerunek mordercy, oprawcy i złoczyńcy został całkowicie
odczarowany, to zwyczajny, oddany krajowi żołnierz, który wszystko
robi, jak powiedziano by w Harrym Potterze, „dla większego
dobra”. Poglądy zdają się być sensowne i umotywowane, a sama
postać jawi się jako zdumiewająco sprawiedliwy sędzia dzisiejszej
rzeczywistości.
Autor zrobił rzecz
doskonałą – pokazał Hitlera, o jakim nigdy by mi się nie śniło.
Doceniam nie tylko pomysł, ale i dokładne zgłębienie okresu
historycznego i charakterystyki postaci, jej sposobu mówienia i
nawyków (choćby picia niegazowanej wody czy wegetarianizmu). Do
tego mnóstwo przyjemnego humoru; przyjemnego przynajmniej do chwili,
gdy Hitlera traktuje się jako metaforę i postać ubarwioną
literacko, a nie w pełni rzeczywisty odpowiednik.
Balansuje na granicy prawdy
i fikcji, skandalu i poprawności politycznej, przesady i
odpowiedniości. Jednym z zarzutów, jakie można jej postawić, jest
bardzo mocne osadzenie w realiach, które dla niemieckiego czytelnika
stanowią oczywistość, a dla obcokrajowca zagadkę. Zgodzę się,
nie wszystko byłam w stanie zrozumieć, ale jednocześnie uważam,
że bez tego powieść nie nosiłaby tak wielu znamion
prawdopodobieństwa.
W mojej ocenie to bardzo
dobra pozycja dla kogoś, kto potrafi odsunąć nieco dokonania
Hitlera jako nazisty i spojrzeć na całość jako dzieło
rozrywkowe, a nie analizę faktograficzno-historyczną. Mnie podobała
się szalenie i na pewno chętnie do niej wrócę po jakimś czasie;
dość łatwo uległam zabiegom narracyjnym i wsunęłam swoją
świadomość w fabułę, zapominając o całej zbrodniczej naturze
Führera. Myślę, że w tym tkwi przyczyna jej atrakcyjności dla
mnie, nie gwarantuję, że innym spodoba się choć w połowie tak
samo.
Ilona Sieradzka
Widziałam tę książę wiele razy i zawsze czułam potrzebę zmacania jej. Nie kupiłam jednak, bo bida z nyndzom. Widzę, że mogę żałować. Jak będzie okazja, to przeczytam.
OdpowiedzUsuńTemat dla mnie, nareszcie! Od zawsze fascynowały mnie wszelakie istniejące programy o wojnie, nazistach i Hitlerze, a w swoim dorobku mam nawet pokaźną kolekcję książek! Myślę więc, że i ta pozycja wpisałaby się w kanon najczęściej czytanych przeze mnie dzieł. Z chęcią zasięgnę po "On wrócił". Nie wiem, czy dobrze widzę, ale Prozaicy.blogspot.com doczekały się nowej recenzentki! Mam nadzieję, że zostaniesz tutaj na dłuuugo, ponieważ napisany przez ciebie tekst jest 'lekki', zrozumiały, krótki i na temat, czyli taki, jaki lubię! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!