Prozaicy to blog, na którym organizowane są konkursy literackie, od czasu do czasu pojawią się różne porady dotyczące pisania, wskazówki albo recenzje, felietony, reportaże. Blog ma na celu nie tylko popularyzowanie wśród młodych osób czytanie książek, ale też zachęcanie do tworzenia własnych opowiadań i powieści, które w przyszłości mają szanse pojawić się na domowych biblioteczkach.
Kontakt: E-MAIL: PROZAICY@VP.PL oraz FACEBOOK: TUTAJ

"Długa wojna" - Terry Pratchett, Stephen Baxter

Na początku tego roku miała miejsce premiera „Długiej wojny”, drugiej już książki z serii Długa Ziemia, sygnowanej przez Terry’ego Pratchetta oraz Stephena Baxtera. Możemy więc odnaleźć nasz stary kowbojski kapelusz, ponownie dopiąć do butów ostrogi i wyruszyć na podbój… kosmosu. A raczej na podbój setek tysięcy alternatywnych wersji naszej ojczystej planety; wszystkich dziewiczych i nieokiełznanych, niczym Dziki Zachód. Dzięki bardzo prostemu pomysłowi autorzy otworzyli przed sobą ocean możliwości. Moim zdaniem, niestety, możliwości zmarnowanych.
Uwaga! Tekst zawiera spoilery dotyczące pierwszego tomu!

Pierwsza część sagi skupiała się na Joshuie oraz Lobsangu i ich wyprawie w poszukiwaniu końca Długiej Ziemi i powoli wprowadzała nas w zawiłości ziemi wykrocznych. Teraz mamy do czynienia z dużo większą ilością ważnych postaci i wielowątkową fabułą; oprócz wspomnianej dwójki bohaterów poznajemy również: uczestniczkę chińskiej ekspedycji na jeszcze dalej, panią kapitan amerykańskiego statku wojskowego „niosącego pokój” oraz - już bliższe nam Sally i pani oficer Jansson. Wraz z kolonizacją nieskończonych światów dochodzi do coraz częstszych interakcji z tubylcami: nie tylko z trollami, ale też elfami czy koboldami. To właśnie autochtoniczni mieszkańcy są jednym z dwóch głównych fabularnych problemów – a raczej ich nagłe zniknięcie. Drugim równoległym wyzwaniem dla postaci jest widmo wojny wiszące nad Długą Ziemią.
Już na samym początku, trudno mi wybaczyć autorom tytuł tego tomu. Znam różne wojny: informacyjne, zimne, błyskawiczne, domowe; długa niestety mnie w ogóle nie przekonała – zapewne dlatego, że z prawdziwą wojenną zawieruchą nie ma nic wspólnego. Nie chodzi tu oczywiście o moją żądzę krwi, ale przedstawiony konflikt jest okropnie wyidealizowany, a amerykański happy end przypomina bezczelny film propagandowy. Jeżeli taki miał być przekaz, jestem w stanie to zaakceptować; skąd jednak w takim razie ten tytuł? Moim zdaniem to dość smutny zabieg marketingowy, mający przekonać tych, którym „Ziemia” nie przypadła do gustu, że może jednak warto dać jej drugą szansę.
A przechodząc do bardziej merytorycznych zarzutów, wrócę do samego początku. Liczba policzonych, alternatywnych rzeczywistości wykrocznych określona w książce to grubo ponad dwadzieścia milionów(!) - niewyobrażalny ogrom przestrzeni na wspaniałe pomysły. Każda z nich to złożony świat, na którym w zupełnie inny sposób mógł przebiegać rozwój zwierząt, roślin, skład atmosfery, a nawet wygląd kontynentów. To dosłownie kosmos możliwości, puste miejsca czekające na wypełnienie oryginalnością i obcością. Autorzy niestety nie wykorzystują z tego praktycznie nic – maksimum ich niekonwencjonalności to gadające psowate czy żółwie budujące powoli (a jakże by inaczej?) pierwsze społeczeństwa. Do gustu przypadły mi jedynie trolle, faktycznie inne i obce, je zna się jednak już od pierwszej części.
Niestety w całej powieści widzę tylko kilka zalet. Na pewno na wzmiankę zasługuje ponowne pojawienie się postaci, których historie w „Długiej Ziemi” zostały tylko napoczęte, a potem urwane bez słowa wyjaśnienia. W drugim tomie autorzy zamieścili kontynuację chyba wszystkich z tych wątków, przez co uzyskaliśmy odpowiedzi na wiele pytań. Bardzo uważny czytelnik znajdzie też odrobinę humoru, z którego słynie Pratchett, ale to tylko kilka kropel w morzu raczej miałkiego tekstu. I chociaż całość czyta się bardzo szybko i przyjemnie, brakuje mu głębi, prawdziwej wielowarstwowości, wyjścia poza  podstawowe schematy fabularne.
Podsumowując: „Długa Wojna” nie jest książką złą. Ma poprawną fabułę, kilka interesujących postaci, szczyptę humoru. Mimo to brakuje jej zbyt wiele bym mógł ze spokojnym sercem nazwać ją dobrą. Zawiodła mnie zarówno jako drugi tom serii (pierwszy nie był wybitny, ale wprowadzał trochę świeżości, której tutaj brakuje) oraz jako pozycja z gatunku science fiction. Zakończenie nie pozostawia wątpliwości, że pojawi się trzecia część - i choć to  pewne, że i tak ją przeczytam, nie będę oczekiwał po niej zbyt wiele.

Michał Plaskura

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy

Layout by Yassmine