„Błąd jest przywilejem filozofów, tylko głupcy nie
mylą się nigdy”, jak powiedział kiedyś dobrze nam znany Albert Einstein. Myśl
nie jest nikomu obca i często nią tłumaczone są wszystkie potknięcia – bo
przecież mylić się jest rzeczą ludzką. Racja. To jednak nie znaczy, że na błędy
powinniśmy przymykać oko – wszystkie pomyłki są jak chwasty w pięknym ogrodzie,
które z czasem, niestety, są już tak popularne, że nie zwraca się na nie uwagi.
Jednak my – prozaicy, literaci, miłośnicy książek – wystrzegajmy się tego, co
szpeci nasz trudny, racja, ale za to piękny język.
Nie będę się tutaj skupiała na błędach, które
występują w mowie, nie będę po raz któryś przytaczała słynnego „wziąść”, „cofać
się do tyłu”, „pojedyńczy” albo „trzeci lipiec”. Chciałabym jednak zwrócić
Waszą uwagę na wszystkie pułapki, które są zastawione na pisarzy – czyli czego
się strzec i gdzie podczas pisania się skupić.
PODSTAWY
CZASY
O pomoc z czasami poprosiła mnie jedna z
czytelniczek – bardzo chętnie. Jestem trochę zdziwiona, że ktoś może mieć z tym
problemy, szczególnie, kiedy posługiwać się nimi uczy w podstawówce, względnie
w gimnazjum. Jest to coś naturalnego, co przychodzi „ot tak”, ale jak się
okazuje – nie zawsze.
Pisząc opowiadanie, najczęściej używamy czasu
przeszłego – bo jest najłatwiejszy i najprościej wszystko zobrazować. Całkiem
zrozumiałe. Niekiedy jednak jesteśmy tak przejęci tym, co piszemy, jesteśmy
pobudzeni akcją i cali trzęsiemy się z powodu tego zarąbistego pomysłu, który wpadł nam do głowy, że nagle wszystko
zaczyna się dziać tu i teraz. Że nagle z przeszłego robi się czas teraźniejszy.
Po pokoju
rozlała się woń jej pięknych perfum, kiedy weszła do środka. Nie wiem, w
którym momencie usiadła obok mnie, ale dopiero po chwili zorientowałem się, że
jej drobne dłonie zacisnęły się na moim ramieniu.
- Czekaj
na mnie – szepcze i znów wszystko było w porządku.
Pięć punktów dla tego, kto już widzi, co jest w
tekście nie tak. Pozornie wszystko jest w porządku – treść jest logiczna i
wiemy, co się stało. Mówimy jednak o czasach i o ich pomieszaniu. Są dwa
czasowniki w niepoprawnej formie, powinno być „nie wiedziałem” i „wyszeptała”. Zawsze
łatwiej nam powiedzieć „sądzę” niż „sądziłam” albo „słyszę” niż „słyszałem”,
ale nie zawsze te wyrazy są prawidłowo zastosowane.
Chłopiec
uśmiechnął się i podszedł do niego, wyciągając przed siebie ręce. Jego ufne,
duże oczy spoglądały na wszystkich z miłością, a kiedy mężczyzna wziął go na
ramiona, rozbłysnęły szczęściem. Śmiech malca odbija się echem po
pomieszczeniu i jest to najpiękniejszy dźwięk na świecie.
Kolejny przykład i kolejna zależność. Nie mam
pojęcia, jaka jest zasada, dlaczego czasami używamy jednego czasu, a niekiedy
innego. Powinniśmy jednak szczególnie uważać na tego typu dołki, kiedy nie
opisujemy stricte akcji, ale jakiś komentarz
do niej albo wtrącenie, szczególnie
w narracji pierwszoosobowej, bo
wtedy najczęściej pozwalamy temu małemu artyście, który w nas siedzi, rozwinąć
skrzydła i pokazać, co potrafi. Wystrzegaj się też słówka „teraz”, a wszystkie „w tym
momencie” zamień na „w tamtym
momencie”. Oczywiście, czasami taki literacki miszmasz jest bardzo urokliwy
i jak najbardziej zamierzony, ale nie radzę się za to zabierać, jeżeli macie
spore problemy ze zwyczajnym pisaniem. Dla dobra Waszego, Waszych czytelników i
korekty.
NARRACJA
Z narracją też są kłopoty, ale na szczęście nie tak
często jak z czasami. Tutaj zazwyczaj pisarze-amatorzy łapią, o co chodzi i
trzymają się tego, co powinni.
Mamy trzy narracje: pierwszoosobową, drugoosobową,
trzecioosobową. Jak już wspomniałam wyżej, trzecioosobową
jest najłatwiejsza. Mamy narratora wszystkowiedzącego, który opowiada całą
historię. ON zna uczucia bohaterów, obserwuje wszystkie wydarzenia, czyta z
myśli postaci, wie, co dzieje się na drugim końcu kraju. Może mówić o
wszystkim, bo o wszystkim ma pojęcie.
Równie prosta… No, może nieco trudniejszą narracją jest
pierwszoosobowa, czyli
„pamiętnikowa”. To JA opowiadam, co się dzieje, a JA nie mam pojęcia o całym
świecie. Dlatego też w tym sposobie pisania wymagana jest szczególna uwaga.
Myślę, że mylą się ludzie, którzy twierdzą, że to właśnie ta narracja jest
najprostsza – pisząc opowiadania, a o tym mówimy, musimy pamiętać, żeby z osoby
relacjonującej akcję nie zrobić jakiegoś medium. JA mogę się co najwyżej
domyślać, a to nie zawsze jest proste. Narracja pierwszoosobowa ostatnio dość
często się pojawia w debiutanckich książkach, a ja – przyznaję! - nie mam
pojęcia dlaczego. Może autor chce zrobić swego rodzaju więź między bohaterem a
czytelnikiem? Nie wiem, ale wiem za to, że nie zawsze się to udaje. Dlatego też,
jeśli jesteś początkującym – lepiej zacznij od zwykłego, najprostszego
opowiadania. Pierwszoosobową zostaw sobie na pamiętniki, a dopiero kiedy
poczujesz się wystarczająco na siłach – weź się za dłuższe historie.
Zdecydowanie najtrudniejszą i najbardziej
wymagającą skupienia jest narracja
drugoosobowa. Nie jest też bardzo popularna, właśnie dlatego, że niełatwo
się nią pisze. Dlatego też ten sposób relacjonowania zdarzeń polecam tym,
którzy chcą poeksperymentować z językiem. Należy jednak pamiętać, że nie
wszystko dobrze można opowiedzieć wykorzystując CIEBIE, nie wszystko dobrze
brzmi.
Ja najbardziej lubię w ten sposób pisać krótkie
jednoczęściówki.
Najpierw
krzyczałeś. Błagałeś. Myślałeś, że umierałeś, a ta myśl przerażała cię
najbardziej na świecie. Myślałeś, że kiedy tylko zamkniesz oczy, już więcej ich
nie otworzysz. Czułeś wtedy pulsujący ból w całym ciele i po raz pierwszy w
życiu doceniłeś piękno wiatru. Krew szumiała ci w uszach, palił cię każdy,
choćby najmniejszy ruch.
To
zabawne, jak wielka jest świadomość życia w momencie śmierci, prawda?
Musimy być konsekwentni w pisaniu. Jeśli decydujemy się na narrację
pierwszoosobową – nie możemy przeskoczyć na trzecioosobową. Jeżeli opowiadamy
wydarzenie w czasie przeszłym – nie przechodzimy do teraźniejszego. Wiem, że początkowo może to być trudne, ale
pisanie też wymaga myślenia. I sprawdzania samego siebie, więc należy czytać swoje utwory przed ich
opublikowaniem. Najlepiej na głos – mnie ten sposób najbardziej odpowiada.
Dzięki temu będziecie mogli nie tylko wyłapać błędy, ale także brzmienie
tekstu. Grunt to płynność.
W TRAKCIE:
INTERPUNKCJA
Nie jest wstydem popełniać błędy
interpunkcyjne. Ba, jest to rzecz wręcz najnormalniejsza w świecie, która
zdarza się każdemu, a już na pewno pisarzom. Więc jak to jest z tymi
przecinkami, kropkami, średnikami? Nie będę omawiać wszystkiego, bo skończą mi
się strony w Wordzie, bardziej ciekawskich wyślę na Katalog Ocenialni, gdzie
pojawia się wymyślony przeze mnie Poradnik Poprawnej Polszczyzny. Smirek
publikuje od czasu do czasu i wyjaśnia wszystko dość szczegółowo – mam
nadzieję, że odnajdziecie się w plątaninie pojęć. Ja chcę wspomnieć o tych
najbardziej popularnych błędach, które widzę w swoich opowiadaniach, albo na
które natrafiam czytając inne.
ALBO, CZY, JAK
Zacznę od mojego przeklętego słówka
„albo”, na którym bardzo często muszę się potknąć. A przynajmniej kiedyś tak
było, teraz coraz częściej wiem, co mam robić. Pozwolicie, że pokażę Wam na
przykładach.
Był
dziwnym chłopakiem. No wiesz, tym typem, którego albo się kocha, albo
nienawidzi. Zawsze ma przy sobie kumpli, ale nigdy nie jada z nimi obiadu.
Tylko ta długowłosa dziewczyna czasami z nim siądzie, to jego przyjaciółka albo
dziewczyna, sama nie wiem. Nie chcę
wiedzieć.
Mam w tekście dwa… dobra, trzy spójniki „albo” i
tylko jeden ma przed sobą przecinek. Dlaczego? Już spieszę z wyjaśnieniami.
„Albo/czy” ma to do siebie, że lubi stawiać
warunek. Wóz albo przewóz. Albo przeczytasz to do końca, albo nie będziesz
wiedział, jak pisać dialogi. No zdarza się. Sęk w tym, żeby wiedzieć, kiedy
mamy do czynienia ze zdaniem złożonym, a kiedy z pojedynczym, a kiedy mamy
więcej „albów” w zdaniu, a kiedy tylko jedno. Jeśli więc piszemy zdanie
pojedyncze, które po „lub” nie ma innego orzeczenia – wtedy nie stawiamy
przecinka.
Zjem ciastko albo może
dwa.
Nie
wiem czy dobrze.
Jeżeli jednak stworzyliśmy zdanie
złożone, to wtedy musimy skorzystać z przecinka.
Musi wziąć się do roboty, albo nigdy
w życiu nie skończy tej pracy.
Przyjdziesz, czy ktoś cię przywiezie?
Sprawa jest prostsza, kiedy mamy dwa
spójniki. W sumie obojętnie jakie, (prawie) zawsze się stawia przecinek przed
drugim.
Nie wiem, albo napisałam to dobrze,
albo nie napisałam!
I słońce świeciło, i ptaszki
ćwierkały.
Czy być, czy nie być.
Ja
wiem, co robię źle i to jest już duży plus. Zawsze wtedy mogę wrócić z kursorem
kilka słów i wszyściutko naprawić. Prościzna.
DIALOGI
Lubię dialogi! Lubię, choć nie zawsze wiem, jak je
napisać. Bo żeby być wiarygodnym w swojej pisaninie, trzeba być naturalnym. Wypowiedzi bohaterów to
sposób na pokazanie ich charakteru, więc trzeba naprawdę się postarać. Wbrew
pozorom, to nie takie łatwe.
Ale mówimy o interpunkcji. Najsłynniejszym chyba
błędem, który widzę u wielu początkujących, to brak akapitu przed rozpoczęciem dialogu. Sama go kiedyś (Matko, kiedy to
było!) nie stawiałam i uparcie poprawiałam Worda, kiedy ten sam wstawiał mi
przerwy. To był błąd. Nie wierzcie programowi, szczególnie, kiedy chce
powstawiać przecinki co drugie słowo.
- To jest
świetna sprawa, Jamie – powiedział chłopak z przejęciem. – Idziemy,
bierzemy towar w ręce i wychodzimy jak gdyby nigdy nic. – Jego dłoń powędrowała
do włosów i zrobiła między nimi straszny bałagan.
Kolejna sprawa, to nurtujące pytanie: ta kropa to
już, czy jeszcze nie? Zdanie trzeba zamknąć, kiedy opis po myślniku nie
nawiązuje bezpośrednio do wypowiedzi bohatera. Gdy jest inaczej – kropka ulatuje w kosmos.
Chłopak w wymyślonym przeze mnie fragmencie
najpierw coś powiedział (mógł też coś wyśpiewać, wykrzyczeć, wyszeptać…), a
więc o tym napisałam. Podsumowałam jego wypowiedź zgrabną puentą, zakończyłam
ją po myślniku. W drugiej części natomiast tekst po myślniku został zaczęty
wielką literą, a kropa zakończyła to, co bohater miał do powiedzenia. A
wszystko dlatego, że nie wiem, czy później postać coś oznajmiła, czy może
wyrzuciła z siebie albo warknęła, ale wiem za to, że zmierzwiła sobie włosy. My
wszyscy natomiast zdajemy sobie sprawę z tego, że mierzwienie włosów nijak ma
się do mówienia.
Czy wszystko jest jasne? Jeśli piszemy o mówieniu,
to wtedy nie ma kropki i jest mała litera (jeżeli tekst po myślniku
bezpośrednio nawiązuje do wypowiedzi). Ale jak piszemy o czymś, co nie jest
mówieniem: kropka jest i jest też wielka litera.
*
Chciałabym jeszcze zwrócić uwagę na jedną rzecz,
pozwolę to sobie zrobić tutaj. Strasznie mnie irytuje, kiedy ktoś popełnia ten
głupi błąd i stawia przerwę przed
znakami interpunkcyjnymi. Nie, moi drodzy. Tylko myślnik otoczony jest ze
wszystkich stron spacjami, tylko cudzysłów ma spację po innej stronie. Cała
reszta – przyklejona do zdania!
SKRÓTY
Przyznaję bez bicia, że te mnie
irytują. Ale żeby nie być subiektywną, zaraz powiem, dlaczego nie powinniśmy
używać tych w pisaniu.
Przede wszystkim – dbałość o
szczegóły. Diabeł tkwi w detalach, a jeśli autor jest „na tyle leniwy”, że nie
chce mu się napisać pełnej formy jakiegoś słowa, to czytelnik może po prostu
pomyśleć, że nie włożył on serca w pisanie danej treści. Poza tym, tekst
wygląda estetyczniej i bardziej naturalnie. No i zdecydowanie milej, bo ten
zrozumiały tylko dla wybitnych zlepek kilku liter kojarzy mi się ze strasznymi,
naukowymi książkami.
Tak więc apeluję: używajmy pełnych
form! I czyta się wygodniej, i jest bezpieczniej. Nie będziecie musieli się
męczyć i zastanawiać, czy napisać „mgr” czy może „mgr.” (a jest różnica i obie
formy są poprawne). Podobnie jest z liczbami,
datami i tak dalej. Je też radzę zapisywać słownie. Nie wygląda to zgrabniej?
Wygląda. No i jest poprawne.
ŻE
Wszyscy wiedzą, że przed „że” przecinek być musi,
ale nie wszyscy wiedzą, że nie zawsze. Sprawa jest prosta i do zapamiętania:
jeśli jest „mimo że” albo „tylko że” bądź coś w ten deseń, to są to całe
wyrażenia, przed którymi postawiamy przecinek, nie w ich połowie. Czyli:
Mimo że był przystojny, żadna nie
chciała się z nim umówić. (NIE: Mimo, że był przystojny, żadna nie chciała się z nim umówić)
Wszystko fajnie, tylko że jak się tam
dostaniemy? (NIE:
wszystko fajnie, tylko, że jak się tam dostaniemy?)
WTRĄCENIA
Ja wiem, że jak się zaczyna pisać,
to później wszystko wydaje się być wtrąceniem do zdania. Musicie jednak
pamiętać, żeby spojrzeć na to, co napisaliście, bardzo suchym okiem i wprawnie
ocenić, czy nie przesadziliście z przecinkami. Poza tym, czasami jeśli nie
umieścicie części zdania pomiędzy przecinkami, jego sens może się zmienić. A
więc jeszcze raz: czytajcie swoje wypociny na głos i zwracajcie uwagę na pauzy.
Problem pojawia się wtedy, kiedy
pisarz przypomni sobie, że jest coś takiego jak myślnik, bo oczywiście, że i pomiędzy myślnikami można umieścić
wtrącenie. Kiedy więc te, a kiedy przecinek?
A już w ogóle robi się harmider, gdy okaże się, że nawiasy też mogą być! Co teraz? PWN mówi, że myślnik jest
silniejszy niż przecinek, ale słabszy niż nawias. Pomogło?
Wątpię. Jak odróżnić, czy coś ma być
wystarczająco mocno oddzielone od reszty, a co słabiej? Cóż, po raz kolejny
autor musi wykazać się wyczuciem. Ja na przykład nie przepadam za nawiasami,
więc ich raczej nie używam (No i nie mam potrzeby. Chyba że piszę jakiś
poradnik…), a myślniki stawiam tam, gdzie mam już za dużo przecinków. Głupie tłumaczenie,
zdaję sobie z tego sprawę. Ale w większości przypadkach cały tekst wygląda
później przyzwoicie. To od Was zależy, którego znaku interpunkcyjnego użyjecie,
bo to Wy piszecie historię i to Wy nadajecie jej tempa. Więc sami zadecydujcie,
czy wtrącenie jest na tyle mocne, żeby użyć już myślnika, czy może jeszcze
pokusić się na przecinek. Pamiętajcie tylko, aby nie przesadzić.
INNE
TĄ, TĘ
Tą? Tę? Tatę? Wybór dość spory, a
nie zawsze dokonujemy tego prawidłowego. Zasada jest taka, że jeśli mamy
rzeczownik, rodzaj żeński, biernik (kogo? co?), to używamy zawsze i wszędzie
określenia „tę”. Najczęściej. Cuddly słusznie podała za przykład rzeczownik "teraźniejszość", a pieriestrojka "pani", które choć nie kończą się na "ę" w bierniku, to wciąż pozostają w tym przypadku i w formie żeńskiej. A jeśli nie chcemy bawić się w te różnorodne nazewnictwa –
kiedy mamy wyraz kończący się na „Ę”, używamy „tę”. Słówko „tą” używamy tylko w
narzędniku (z kim? z czym?).
Podaj mi tĘ książkĘ. (nie: tą książkę)
| Idę z tĄ
książkĄ do biblioteki.
Powieś tĘ firanĘ. (nie: tą firanę) | Szłam przez pół wsi z tĄ firanĄ.
Oczywiście, trzeba być superpoprawnym,
jeśli chce się używać tych zaimków zawsze poprawnie. W mowie potocznej
dopuszczalne jest „tą książkę”, tak samo jak w nieoficjalnej korespondencji. Pamiętajcie
jednak, żeby zwracać na to uwagę, kiedy piszecie opowiadania.
* Wszystkie przykłady są tylko i wyłącznie moim wymysłem na potrzeby tegoż poradnika, albo są wycinkami z moich zapomnianych opowiadań. Nie zwracajcie na nie uwagi. :)
Poradnik na pewno się przyda! Sama piszę teraz opowiadanie i tym razem bardziej na poważnie. Co ciekawe, piszę w czasie teraźniejszym i stosuję narrację pierwszoosobową - natchnęła mnie do tego książka "Igrzyska śmierci", która właśnie tak jest napisana. Zdałam sobie wtedy sprawę, że o wiele lepiej pisze mi się w czasie teraźniejszym niż przeszłym, tak już po prostu mam. A dzięki narracji pierwszoosobowej lepiej potrafię oddać uczucia głównej bohaterki, które są tu niezwykle ważne. No cóż, koniec moich zwierzeń i powiem jeszcze tylko, że dodam ten artykuł do zakładek i gdy najdą mnie jakieś wątpliwości - bo mam ich coraz więcej im dłużej piszę - zajrzę do niego na pewno.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Ach, właśnie, chciałam jeszcze dodać, że szablon jest przecudowny! Ta moja pamięć...
UsuńŻyczę wytrwania w pisaniu - gdybyś chciała się kiedyś pochwalić rozdziałem, to śmiało - pisz do mnie! :)
UsuńCzas teraźniejszy i narracja pierwszoosobowa? Ha, ciekawe, nawet bardzo. Ale całkiem inaczej się pisze, kiedy masz jakiś wzór, gotowe zdania w głowie, niż gdyby trzeba było zacząć wszystko od nowa, prawda? I cóż, wiele osób mówi właśnie tak jak Ty, że w ten sposób lepiej oddać uczucia, ale jak napisałam już w samym poradniku - z tym się nie zgadzam. Trzeba po prostu umieć pisać, a wtedy dobrze pokaże się emocje - obojętnie w jakiej narracji.
Osobiście jestem już zaznajomiona z tymi regułami, jednak przyjemnie było je sobie przypomnieć. Szczególnie, że przedstawione są w bardzo prosty, mało poradnikowy sposób.
OdpowiedzUsuńI poza tym, mam małe pytanie, jeśli chodzi o zapisywanie liczb. Oczywistym jest, że na zwyczajną, krótką liczbę lepiej zapisać słownie, ale co wtedy, gdy ma się do czynienia z tymi dłuższymi, jak na przykład rok? Tysiąc trzysta dwudziesty drugi nie wygląda zachęcająco i jest trudniejsze do zapamiętania niż 1322. Szczególnie, gdy tych dat pojawia się więcej w małym fragmencie tekstu. Może to głupie pytanie, ale nie jestem pewna, więc uznałam, że lepiej spytać ;).
Pewnie, nie jest jakimś błędem zapisanie "1996", "zamiast tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąt sześć". I masz rację, łatwiej się zapamiętuje. Ja wciąż jednak uważam, że słownie liczby zapisywane są bardziej estetyczne. No i lepiej wygląda "zapłacił za to dwieście sześć dolarów!" niż "kosztowało to 105 euro"
UsuńPytanie nie jest głupie - bardzo praktyczne. Możesz używać i jednego i drugiego sposobu, ale słowne daty nadają tekstowi takiego charakteru, nie uważasz?
Z pewnością napisałaś bardzo przydatny post i niejedna osoba coś z tego wyciągnie, mniej lub więcej. Ja bodajże miewałam problemy z "albo". Nie mówiąc o czasach, bo gdy jeszcze nie spróbowało się czegoś pisać, to zdecydowanie nie zwracało się na to uwagi. Zabawne jest na pewno to, że podałaś przykłady jak moja polonistka - "widzę TĘ mamę, idę z TĄ mamą" ;). Jeszcze co do wtrąceń... Podoba mi się definicja PWN. :D Jak jeszcze coś takiego napiszesz, z chęcią przeczytam, nawet jeśli będę te rzeczy wiedzieć (no, przynajmniej w większości) :).
OdpowiedzUsuńPowtórzenie zawsze się przyda, a kiedy jest ono fajnie zrobione - tym bardziej. Mam więc nadzieję, ze to moje jakoś się nada.
UsuńWszyscy poloniści mają swoje ulubione przykłady. Moja nauczycielka na przykład zawsze, tłumacząc stronę bierną i czynną, używała słynnego w całej szkole "Sąsiad myje auto". :D
Tak, zdecydowanie "to Twoje" się nada, wręcz wyczuwam zawarty w nim humor, aż przyjemnie było czytać ;)
Usuń"Errare humanum est" - podobny cytat do tego, którego użyłaś w poradniku. Kiedy się ćwiczy, wszystko wchodzi do głowy szybko. Ja, kiedy jeszcze nie lubiłam czytać (Boże, dopomóż), miałam straszne problemy z interpunkcją i stylem. Coś tam było z ortografią, ale to raczej w mniejszości. Zaczęłam czytać i wszystko weszło mi do głowy ot tak. Gdybyście przeczytali moje pierwsze opowiadanie, wasza reakcja byłaby naprawdę śmieszna. Wszystko da się wyćwiczyć, trzeba tylko chcieć. A poradnik jest przydatny nawet dla mnie, odświeżyłam sobie co nieco. Może nawet dam odnośnik do tego właśnie postu w swojej następnej ocenie, gdyż autorka robi takie same błędy, o których napisałaś. C:
OdpowiedzUsuńA nie zgodziłabym się z czasami: "Nie wiem" pisane w czasie teraźniejszym w tamtym fragmencie nie jest jednoznacznie błędem. Nie wskazałaś, czy narracja jest bieżąca czy z perspektywy czasu, dlatego czas teraźniejszy jest poprawny także. Bo możemy mieć faceta, który na bieżąco mówi, że nie wiedział, kiedy babka obok niego usiadła (lub faceta, który mówi z perspektywy czasu i informuje nas, że wtedy nie wiedział o tym, kiedy babka usiadła), ale narratorem może też być facet, który siedzi sobie już gdzieś w przyszłości i opowiada, co się zdarzyło wcześniej. I być może do dziś nie wie, bo nie pamięta, kiedy babka obok niego usiadła.
OdpowiedzUsuńDlatego napisałam, jeśli sobie dobrze przypominam, że taki miszmasz jest czasem zamierzony i urokliwy, ale lepiej się za to nie zabierać, jeśli się nie ma pewności. Nie chciałam się rozpisywać, bo nie o to tutaj chodziło. Nie chciałam napisać typowego poradnika, który będzie pełen regułek, definicji, ale coś, co pomoże początkującym wystartować, a tym bardziej prawionym odświeżyć pamięć.
UsuńTaka mała uwaga. kiedy mamy wyraz kończący się na „Ę”, używamy „tę”. - hm, hm, hm. Nie tylko w wyrazach zakończonych na "ę". Można to określić, że "tą" jest tylko wtedy, gdy wyraz zakończony jest na "ą". Przecież "tę teraźniejszość" piszemy z "tę", a "teraźniejszość" nie jest zakończona na "ę".
OdpowiedzUsuńAlbo "tę panią".
Usuń"Poprosiłem (kogo?) tę panią do tańca".
Jak już napisałam smirkowi - to wszystko, to tylko przykłady. Dzięki bardzo za dodatkowe argumenty - pieriestrojka, bardzo trafne! Dlatego napisałam, że najczęściej jest tak, że "ę" w rzeczowniku i zaimku się pokrywają. Jednak napisałam też, że "tę" jest bierniku dla rodzaju żeńskiego, więc - HA! - "tę panią" się zgadza z moimi bazgrołami! :D Ale serio, podoba mi się to, więc umieszczę w poście. xD Cuddly - racja. Ale to też są wyjątki, o których nie pisałam. Jeśli ktoś czyta - jak zauważyłaś w swoim poprzednim komentarzu - nie powinien mieć problemów z zaimkami dla rzeczowników niekończących się na "ę". To chyba jest takie odruchowe, nie? Ja na przykład nigdy nie zastanawiałam się wtedy, co napisać, ale wtedy, gdy miałam sytuację opisaną w nocie. Jednak ten też umieszczę w notce. :)
UsuńPewnie zauważyłyście, że ten poradnik to tak po prawdzie jest naciągany poradnik i bardziej nazwałabym to "przewodnikiem po początkach wyprawy w pisarstwo". Dlatego też nigdzie nie rzucałam jakimiś wyjątkami. :D
Świetny poradnik. Pełen profesjonalizm ze strony autorki.
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej.
Pozdrawiam!
Ojej - dziękuję ślicznie!
UsuńBardzo dobry poradnik ;) Przejrzysty, zrozumiały i przydatny.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie że moją książkę pisze jak amatorka, a moje koleżanki chyba nie są szczere, gdy mówią że jest dobra, i stąd moja gorąca proźba o kontakt ze mną pod kati.kara@interia.pl, to prześlę pani fragment mojej przyszłej trylogii. Wiem że nie ma pani za dużo czasu, lecz przecytaje owego tekstu zajmie momencik. Karolina, 13 lat
OdpowiedzUsuń