Prozaicy to blog, na którym organizowane są konkursy literackie, od czasu do czasu pojawią się różne porady dotyczące pisania, wskazówki albo recenzje, felietony, reportaże. Blog ma na celu nie tylko popularyzowanie wśród młodych osób czytanie książek, ale też zachęcanie do tworzenia własnych opowiadań i powieści, które w przyszłości mają szanse pojawić się na domowych biblioteczkach.
Kontakt: E-MAIL: PROZAICY@VP.PL oraz FACEBOOK: TUTAJ

Kilka porad dla początkujących, kilka tricków dla bardziej wprawionych - czasy, narracja, interpunkcja


„Błąd jest przywilejem filozofów, tylko głupcy nie mylą się nigdy”, jak powiedział kiedyś dobrze nam znany Albert Einstein. Myśl nie jest nikomu obca i często nią tłumaczone są wszystkie potknięcia – bo przecież mylić się jest rzeczą ludzką. Racja. To jednak nie znaczy, że na błędy powinniśmy przymykać oko – wszystkie pomyłki są jak chwasty w pięknym ogrodzie, które z czasem, niestety, są już tak popularne, że nie zwraca się na nie uwagi. Jednak my – prozaicy, literaci, miłośnicy książek – wystrzegajmy się tego, co szpeci nasz trudny, racja, ale za to piękny język.
Nie będę się tutaj skupiała na błędach, które występują w mowie, nie będę po raz któryś przytaczała słynnego „wziąść”, „cofać się do tyłu”, „pojedyńczy” albo „trzeci lipiec”. Chciałabym jednak zwrócić Waszą uwagę na wszystkie pułapki, które są zastawione na pisarzy – czyli czego się strzec i gdzie podczas pisania się skupić.


PODSTAWY

CZASY

O pomoc z czasami poprosiła mnie jedna z czytelniczek – bardzo chętnie. Jestem trochę zdziwiona, że ktoś może mieć z tym problemy, szczególnie, kiedy posługiwać się nimi uczy w podstawówce, względnie w gimnazjum. Jest to coś naturalnego, co przychodzi „ot tak”, ale jak się okazuje – nie zawsze.
Pisząc opowiadanie, najczęściej używamy czasu przeszłego – bo jest najłatwiejszy i najprościej wszystko zobrazować. Całkiem zrozumiałe. Niekiedy jednak jesteśmy tak przejęci tym, co piszemy, jesteśmy pobudzeni akcją i cali trzęsiemy się z powodu tego zarąbistego pomysłu, który wpadł nam do głowy, że nagle wszystko zaczyna się dziać tu i teraz. Że nagle z przeszłego robi się czas teraźniejszy.


Po pokoju rozlała się woń jej pięknych perfum, kiedy weszła do środka. Nie wiem, w którym momencie usiadła obok mnie, ale dopiero po chwili zorientowałem się, że jej drobne dłonie zacisnęły się na moim ramieniu.
- Czekaj na mnie – szepcze i znów wszystko było w porządku.


Pięć punktów dla tego, kto już widzi, co jest w tekście nie tak. Pozornie wszystko jest w porządku – treść jest logiczna i wiemy, co się stało. Mówimy jednak o czasach i o ich pomieszaniu. Są dwa czasowniki w niepoprawnej formie, powinno być „nie wiedziałem” i „wyszeptała”. Zawsze łatwiej nam powiedzieć „sądzę” niż „sądziłam” albo „słyszę” niż „słyszałem”, ale nie zawsze te wyrazy są prawidłowo zastosowane.


Chłopiec uśmiechnął się i podszedł do niego, wyciągając przed siebie ręce. Jego ufne, duże oczy spoglądały na wszystkich z miłością, a kiedy mężczyzna wziął go na ramiona, rozbłysnęły szczęściem. Śmiech malca odbija się echem po pomieszczeniu i jest to najpiękniejszy dźwięk na świecie.


Kolejny przykład i kolejna zależność. Nie mam pojęcia, jaka jest zasada, dlaczego czasami używamy jednego czasu, a niekiedy innego. Powinniśmy jednak szczególnie uważać na tego typu dołki, kiedy nie opisujemy stricte akcji, ale jakiś komentarz do niej albo wtrącenie, szczególnie w narracji pierwszoosobowej, bo wtedy najczęściej pozwalamy temu małemu artyście, który w nas siedzi, rozwinąć skrzydła i pokazać, co potrafi. Wystrzegaj się też słówka „teraz”, a wszystkie „w tym momencie” zamień na „w tamtym momencie”. Oczywiście, czasami taki literacki miszmasz jest bardzo urokliwy i jak najbardziej zamierzony, ale nie radzę się za to zabierać, jeżeli macie spore problemy ze zwyczajnym pisaniem. Dla dobra Waszego, Waszych czytelników i korekty.


NARRACJA

Z narracją też są kłopoty, ale na szczęście nie tak często jak z czasami. Tutaj zazwyczaj pisarze-amatorzy łapią, o co chodzi i trzymają się tego, co powinni.
Mamy trzy narracje: pierwszoosobową, drugoosobową, trzecioosobową. Jak już wspomniałam wyżej, trzecioosobową jest najłatwiejsza. Mamy narratora wszystkowiedzącego, który opowiada całą historię. ON zna uczucia bohaterów, obserwuje wszystkie wydarzenia, czyta z myśli postaci, wie, co dzieje się na drugim końcu kraju. Może mówić o wszystkim, bo o wszystkim ma pojęcie.
Równie prosta… No, może nieco trudniejszą narracją jest pierwszoosobowa, czyli „pamiętnikowa”. To JA opowiadam, co się dzieje, a JA nie mam pojęcia o całym świecie. Dlatego też w tym sposobie pisania wymagana jest szczególna uwaga. Myślę, że mylą się ludzie, którzy twierdzą, że to właśnie ta narracja jest najprostsza – pisząc opowiadania, a o tym mówimy, musimy pamiętać, żeby z osoby relacjonującej akcję nie zrobić jakiegoś medium. JA mogę się co najwyżej domyślać, a to nie zawsze jest proste. Narracja pierwszoosobowa ostatnio dość często się pojawia w debiutanckich książkach, a ja – przyznaję! - nie mam pojęcia dlaczego. Może autor chce zrobić swego rodzaju więź między bohaterem a czytelnikiem? Nie wiem, ale wiem za to, że nie zawsze się to udaje. Dlatego też, jeśli jesteś początkującym – lepiej zacznij od zwykłego, najprostszego opowiadania. Pierwszoosobową zostaw sobie na pamiętniki, a dopiero kiedy poczujesz się wystarczająco na siłach – weź się za dłuższe historie.
Zdecydowanie najtrudniejszą i najbardziej wymagającą skupienia jest narracja drugoosobowa. Nie jest też bardzo popularna, właśnie dlatego, że niełatwo się nią pisze. Dlatego też ten sposób relacjonowania zdarzeń polecam tym, którzy chcą poeksperymentować z językiem. Należy jednak pamiętać, że nie wszystko dobrze można opowiedzieć wykorzystując CIEBIE, nie wszystko dobrze brzmi.
Ja najbardziej lubię w ten sposób pisać krótkie jednoczęściówki.



Najpierw krzyczałeś. Błagałeś. Myślałeś, że umierałeś, a ta myśl przerażała cię najbardziej na świecie. Myślałeś, że kiedy tylko zamkniesz oczy, już więcej ich nie otworzysz. Czułeś wtedy pulsujący ból w całym ciele i po raz pierwszy w życiu doceniłeś piękno wiatru. Krew szumiała ci w uszach, palił cię każdy, choćby najmniejszy ruch.
To zabawne, jak wielka jest świadomość życia w momencie śmierci, prawda?




Musimy być konsekwentni w pisaniu. Jeśli decydujemy się na narrację pierwszoosobową – nie możemy przeskoczyć na trzecioosobową. Jeżeli opowiadamy wydarzenie w czasie przeszłym – nie przechodzimy do teraźniejszego.  Wiem, że początkowo może to być trudne, ale pisanie też wymaga myślenia. I sprawdzania samego siebie, więc należy czytać swoje utwory przed ich opublikowaniem. Najlepiej na głos – mnie ten sposób najbardziej odpowiada. Dzięki temu będziecie mogli nie tylko wyłapać błędy, ale także brzmienie tekstu. Grunt to płynność.


W TRAKCIE:
INTERPUNKCJA

            Nie jest wstydem popełniać błędy interpunkcyjne. Ba, jest to rzecz wręcz najnormalniejsza w świecie, która zdarza się każdemu, a już na pewno pisarzom. Więc jak to jest z tymi przecinkami, kropkami, średnikami? Nie będę omawiać wszystkiego, bo skończą mi się strony w Wordzie, bardziej ciekawskich wyślę na Katalog Ocenialni, gdzie pojawia się wymyślony przeze mnie Poradnik Poprawnej Polszczyzny. Smirek publikuje od czasu do czasu i wyjaśnia wszystko dość szczegółowo – mam nadzieję, że odnajdziecie się w plątaninie pojęć. Ja chcę wspomnieć o tych najbardziej popularnych błędach, które widzę w swoich opowiadaniach, albo na które natrafiam czytając inne.

ALBO, CZY, JAK

            Zacznę od mojego przeklętego słówka „albo”, na którym bardzo często muszę się potknąć. A przynajmniej kiedyś tak było, teraz coraz częściej wiem, co mam robić. Pozwolicie, że pokażę Wam na przykładach.


Był dziwnym chłopakiem. No wiesz, tym typem, którego albo się kocha, albo nienawidzi. Zawsze ma przy sobie kumpli, ale nigdy nie jada z nimi obiadu. Tylko ta długowłosa dziewczyna czasami z nim siądzie, to jego przyjaciółka albo dziewczyna, sama nie wiem.  Nie chcę wiedzieć.


Mam w tekście dwa… dobra, trzy spójniki „albo” i tylko jeden ma przed sobą przecinek. Dlaczego? Już spieszę z wyjaśnieniami.
„Albo/czy” ma to do siebie, że lubi stawiać warunek. Wóz albo przewóz. Albo przeczytasz to do końca, albo nie będziesz wiedział, jak pisać dialogi. No zdarza się. Sęk w tym, żeby wiedzieć, kiedy mamy do czynienia ze zdaniem złożonym, a kiedy z pojedynczym, a kiedy mamy więcej „albów” w zdaniu, a kiedy tylko jedno. Jeśli więc piszemy zdanie pojedyncze, które po „lub” nie ma innego orzeczenia – wtedy nie stawiamy przecinka.


Zjem ciastko albo może dwa.
Nie wiem czy dobrze.


            Jeżeli jednak stworzyliśmy zdanie złożone, to wtedy musimy skorzystać z przecinka.


Musi wziąć się do roboty, albo nigdy w życiu nie skończy tej pracy.
Przyjdziesz, czy ktoś cię przywiezie?


            Sprawa jest prostsza, kiedy mamy dwa spójniki. W sumie obojętnie jakie, (prawie) zawsze się stawia przecinek przed drugim.


Nie wiem, albo napisałam to dobrze, albo nie napisałam!

I słońce świeciło, i ptaszki ćwierkały.

Czy być, czy nie być.

           
Ja wiem, co robię źle i to jest już duży plus. Zawsze wtedy mogę wrócić z kursorem kilka słów i wszyściutko naprawić. Prościzna.



DIALOGI

        
Lubię dialogi! Lubię, choć nie zawsze wiem, jak je napisać. Bo żeby być wiarygodnym w swojej pisaninie, trzeba być naturalnym. Wypowiedzi bohaterów to sposób na pokazanie ich charakteru, więc trzeba naprawdę się postarać. Wbrew pozorom, to nie takie łatwe.
Ale mówimy o interpunkcji. Najsłynniejszym chyba błędem, który widzę u wielu początkujących, to brak akapitu przed rozpoczęciem dialogu. Sama go kiedyś (Matko, kiedy to było!) nie stawiałam i uparcie poprawiałam Worda, kiedy ten sam wstawiał mi przerwy. To był błąd. Nie wierzcie programowi, szczególnie, kiedy chce powstawiać przecinki co drugie słowo.

- To jest świetna sprawa, Jamie – powiedział chłopak z przejęciem. – Idziemy, bierzemy towar w ręce i wychodzimy jak gdyby nigdy nic. – Jego dłoń powędrowała do włosów i zrobiła między nimi straszny bałagan.

Kolejna sprawa, to nurtujące pytanie: ta kropa to już, czy jeszcze nie? Zdanie trzeba zamknąć, kiedy opis po myślniku nie nawiązuje bezpośrednio do wypowiedzi bohatera. Gdy jest inaczej – kropka ulatuje w kosmos.
Chłopak w wymyślonym przeze mnie fragmencie najpierw coś powiedział (mógł też coś wyśpiewać, wykrzyczeć, wyszeptać…), a więc o tym napisałam. Podsumowałam jego wypowiedź zgrabną puentą, zakończyłam ją po myślniku. W drugiej części natomiast tekst po myślniku został zaczęty wielką literą, a kropa zakończyła to, co bohater miał do powiedzenia. A wszystko dlatego, że nie wiem, czy później postać coś oznajmiła, czy może wyrzuciła z siebie albo warknęła, ale wiem za to, że zmierzwiła sobie włosy. My wszyscy natomiast zdajemy sobie sprawę z tego, że mierzwienie włosów nijak ma się do mówienia.
Czy wszystko jest jasne? Jeśli piszemy o mówieniu, to wtedy nie ma kropki i jest mała litera (jeżeli tekst po myślniku bezpośrednio nawiązuje do wypowiedzi). Ale jak piszemy o czymś, co nie jest mówieniem: kropka jest i jest też wielka litera.

*
Chciałabym jeszcze zwrócić uwagę na jedną rzecz, pozwolę to sobie zrobić tutaj. Strasznie mnie irytuje, kiedy ktoś popełnia ten głupi błąd i stawia przerwę przed znakami interpunkcyjnymi. Nie, moi drodzy. Tylko myślnik otoczony jest ze wszystkich stron spacjami, tylko cudzysłów ma spację po innej stronie. Cała reszta – przyklejona do zdania!


SKRÓTY

            Przyznaję bez bicia, że te mnie irytują. Ale żeby nie być subiektywną, zaraz powiem, dlaczego nie powinniśmy używać tych w pisaniu.
            Przede wszystkim – dbałość o szczegóły. Diabeł tkwi w detalach, a jeśli autor jest „na tyle leniwy”, że nie chce mu się napisać pełnej formy jakiegoś słowa, to czytelnik może po prostu pomyśleć, że nie włożył on serca w pisanie danej treści. Poza tym, tekst wygląda estetyczniej i bardziej naturalnie. No i zdecydowanie milej, bo ten zrozumiały tylko dla wybitnych zlepek kilku liter kojarzy mi się ze strasznymi, naukowymi książkami.
            Tak więc apeluję: używajmy pełnych form! I czyta się wygodniej, i jest bezpieczniej. Nie będziecie musieli się męczyć i zastanawiać, czy napisać „mgr” czy może „mgr.” (a jest różnica i obie formy są poprawne). Podobnie jest z liczbami, datami i tak dalej. Je też radzę zapisywać słownie. Nie wygląda to zgrabniej? Wygląda. No i jest poprawne.



ŻE

         Wszyscy wiedzą, że przed „że” przecinek być musi, ale nie wszyscy wiedzą, że nie zawsze. Sprawa jest prosta i do zapamiętania: jeśli jest „mimo że” albo „tylko że” bądź coś w ten deseń, to są to całe wyrażenia, przed którymi postawiamy przecinek, nie w ich połowie. Czyli:


Mimo że był przystojny, żadna nie chciała się z nim umówić. (NIE: Mimo, że był przystojny, żadna nie chciała się z nim umówić)

Wszystko fajnie, tylko że jak się tam dostaniemy? (NIE: wszystko fajnie, tylko, że jak się tam dostaniemy?)


WTRĄCENIA

            Ja wiem, że jak się zaczyna pisać, to później wszystko wydaje się być wtrąceniem do zdania. Musicie jednak pamiętać, żeby spojrzeć na to, co napisaliście, bardzo suchym okiem i wprawnie ocenić, czy nie przesadziliście z przecinkami. Poza tym, czasami jeśli nie umieścicie części zdania pomiędzy przecinkami, jego sens może się zmienić. A więc jeszcze raz: czytajcie swoje wypociny na głos i zwracajcie uwagę na pauzy.
            Problem pojawia się wtedy, kiedy pisarz przypomni sobie, że jest coś takiego jak myślnik, bo oczywiście, że i pomiędzy myślnikami można umieścić wtrącenie. Kiedy więc te, a kiedy przecinek? A już w ogóle robi się harmider, gdy okaże się, że nawiasy też mogą być! Co teraz? PWN mówi, że myślnik jest silniejszy niż przecinek, ale słabszy niż nawias. Pomogło?
            Wątpię. Jak odróżnić, czy coś ma być wystarczająco mocno oddzielone od reszty, a co słabiej? Cóż, po raz kolejny autor musi wykazać się wyczuciem. Ja na przykład nie przepadam za nawiasami, więc ich raczej nie używam (No i nie mam potrzeby. Chyba że piszę jakiś poradnik…), a myślniki stawiam tam, gdzie mam już za dużo przecinków. Głupie tłumaczenie, zdaję sobie z tego sprawę. Ale w większości przypadkach cały tekst wygląda później przyzwoicie. To od Was zależy, którego znaku interpunkcyjnego użyjecie, bo to Wy piszecie historię i to Wy nadajecie jej tempa. Więc sami zadecydujcie, czy wtrącenie jest na tyle mocne, żeby użyć już myślnika, czy może jeszcze pokusić się na przecinek. Pamiętajcie tylko, aby nie przesadzić.



INNE
TĄ, TĘ

            Tą? Tę? Tatę? Wybór dość spory, a nie zawsze dokonujemy tego prawidłowego. Zasada jest taka, że jeśli mamy rzeczownik, rodzaj żeński, biernik (kogo? co?), to używamy zawsze i wszędzie określenia „tę”. Najczęściej. Cuddly słusznie podała za przykład rzeczownik "teraźniejszość", a pieriestrojka "pani", które choć nie kończą się na "ę" w bierniku, to wciąż pozostają w tym przypadku i w formie żeńskiej. A jeśli nie chcemy bawić się w te różnorodne nazewnictwa – kiedy mamy wyraz kończący się na „Ę”, używamy „tę”. Słówko „tą” używamy tylko w narzędniku (z kim? z czym?).


Podaj mi tĘ książkĘ. (nie: tą książkę)    |     Idę z tĄ książkĄ do biblioteki.
Powieś tĘ firanĘ. (nie: tą firanę)       |      Szłam przez pół wsi z tĄ firanĄ.


            Oczywiście, trzeba być superpoprawnym, jeśli chce się używać tych zaimków zawsze poprawnie. W mowie potocznej dopuszczalne jest „tą książkę”, tak samo jak w nieoficjalnej korespondencji. Pamiętajcie jednak, żeby zwracać na to uwagę, kiedy piszecie opowiadania.




 ______________________________________________


Mam nadzieję, że choć w niewielkim stopniu ten poradnik się Wam przyda - szczególnie, że ja sama sukcesywnie dochodziłam do tego wszystkiego - czy to z pomocą PWN, czy odwiedzając różne ocenialnie, czytając artykuły. Myślę więc, że taki zbór będzie pomocny. Chciałam napisać jeszcze kilka rzeczy, ale niestety - wszystko wyszłoby horrendalnie długie. Więc, jeśli chcecie, wypatrujcie kolejnej części.

* Wszystkie przykłady są tylko i wyłącznie moim wymysłem na potrzeby tegoż poradnika, albo są wycinkami z moich zapomnianych opowiadań. Nie zwracajcie na nie uwagi. :)

Pozdrawiam, 
halska. 


18 komentarzy:

  1. Poradnik na pewno się przyda! Sama piszę teraz opowiadanie i tym razem bardziej na poważnie. Co ciekawe, piszę w czasie teraźniejszym i stosuję narrację pierwszoosobową - natchnęła mnie do tego książka "Igrzyska śmierci", która właśnie tak jest napisana. Zdałam sobie wtedy sprawę, że o wiele lepiej pisze mi się w czasie teraźniejszym niż przeszłym, tak już po prostu mam. A dzięki narracji pierwszoosobowej lepiej potrafię oddać uczucia głównej bohaterki, które są tu niezwykle ważne. No cóż, koniec moich zwierzeń i powiem jeszcze tylko, że dodam ten artykuł do zakładek i gdy najdą mnie jakieś wątpliwości - bo mam ich coraz więcej im dłużej piszę - zajrzę do niego na pewno.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, właśnie, chciałam jeszcze dodać, że szablon jest przecudowny! Ta moja pamięć...

      Usuń
    2. Życzę wytrwania w pisaniu - gdybyś chciała się kiedyś pochwalić rozdziałem, to śmiało - pisz do mnie! :)
      Czas teraźniejszy i narracja pierwszoosobowa? Ha, ciekawe, nawet bardzo. Ale całkiem inaczej się pisze, kiedy masz jakiś wzór, gotowe zdania w głowie, niż gdyby trzeba było zacząć wszystko od nowa, prawda? I cóż, wiele osób mówi właśnie tak jak Ty, że w ten sposób lepiej oddać uczucia, ale jak napisałam już w samym poradniku - z tym się nie zgadzam. Trzeba po prostu umieć pisać, a wtedy dobrze pokaże się emocje - obojętnie w jakiej narracji.

      Usuń
  2. Osobiście jestem już zaznajomiona z tymi regułami, jednak przyjemnie było je sobie przypomnieć. Szczególnie, że przedstawione są w bardzo prosty, mało poradnikowy sposób.

    I poza tym, mam małe pytanie, jeśli chodzi o zapisywanie liczb. Oczywistym jest, że na zwyczajną, krótką liczbę lepiej zapisać słownie, ale co wtedy, gdy ma się do czynienia z tymi dłuższymi, jak na przykład rok? Tysiąc trzysta dwudziesty drugi nie wygląda zachęcająco i jest trudniejsze do zapamiętania niż 1322. Szczególnie, gdy tych dat pojawia się więcej w małym fragmencie tekstu. Może to głupie pytanie, ale nie jestem pewna, więc uznałam, że lepiej spytać ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, nie jest jakimś błędem zapisanie "1996", "zamiast tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąt sześć". I masz rację, łatwiej się zapamiętuje. Ja wciąż jednak uważam, że słownie liczby zapisywane są bardziej estetyczne. No i lepiej wygląda "zapłacił za to dwieście sześć dolarów!" niż "kosztowało to 105 euro"
      Pytanie nie jest głupie - bardzo praktyczne. Możesz używać i jednego i drugiego sposobu, ale słowne daty nadają tekstowi takiego charakteru, nie uważasz?

      Usuń
  3. Z pewnością napisałaś bardzo przydatny post i niejedna osoba coś z tego wyciągnie, mniej lub więcej. Ja bodajże miewałam problemy z "albo". Nie mówiąc o czasach, bo gdy jeszcze nie spróbowało się czegoś pisać, to zdecydowanie nie zwracało się na to uwagi. Zabawne jest na pewno to, że podałaś przykłady jak moja polonistka - "widzę TĘ mamę, idę z TĄ mamą" ;). Jeszcze co do wtrąceń... Podoba mi się definicja PWN. :D Jak jeszcze coś takiego napiszesz, z chęcią przeczytam, nawet jeśli będę te rzeczy wiedzieć (no, przynajmniej w większości) :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powtórzenie zawsze się przyda, a kiedy jest ono fajnie zrobione - tym bardziej. Mam więc nadzieję, ze to moje jakoś się nada.
      Wszyscy poloniści mają swoje ulubione przykłady. Moja nauczycielka na przykład zawsze, tłumacząc stronę bierną i czynną, używała słynnego w całej szkole "Sąsiad myje auto". :D

      Usuń
    2. Tak, zdecydowanie "to Twoje" się nada, wręcz wyczuwam zawarty w nim humor, aż przyjemnie było czytać ;)

      Usuń
  4. "Errare humanum est" - podobny cytat do tego, którego użyłaś w poradniku. Kiedy się ćwiczy, wszystko wchodzi do głowy szybko. Ja, kiedy jeszcze nie lubiłam czytać (Boże, dopomóż), miałam straszne problemy z interpunkcją i stylem. Coś tam było z ortografią, ale to raczej w mniejszości. Zaczęłam czytać i wszystko weszło mi do głowy ot tak. Gdybyście przeczytali moje pierwsze opowiadanie, wasza reakcja byłaby naprawdę śmieszna. Wszystko da się wyćwiczyć, trzeba tylko chcieć. A poradnik jest przydatny nawet dla mnie, odświeżyłam sobie co nieco. Może nawet dam odnośnik do tego właśnie postu w swojej następnej ocenie, gdyż autorka robi takie same błędy, o których napisałaś. C:

    OdpowiedzUsuń
  5. A nie zgodziłabym się z czasami: "Nie wiem" pisane w czasie teraźniejszym w tamtym fragmencie nie jest jednoznacznie błędem. Nie wskazałaś, czy narracja jest bieżąca czy z perspektywy czasu, dlatego czas teraźniejszy jest poprawny także. Bo możemy mieć faceta, który na bieżąco mówi, że nie wiedział, kiedy babka obok niego usiadła (lub faceta, który mówi z perspektywy czasu i informuje nas, że wtedy nie wiedział o tym, kiedy babka usiadła), ale narratorem może też być facet, który siedzi sobie już gdzieś w przyszłości i opowiada, co się zdarzyło wcześniej. I być może do dziś nie wie, bo nie pamięta, kiedy babka obok niego usiadła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego napisałam, jeśli sobie dobrze przypominam, że taki miszmasz jest czasem zamierzony i urokliwy, ale lepiej się za to nie zabierać, jeśli się nie ma pewności. Nie chciałam się rozpisywać, bo nie o to tutaj chodziło. Nie chciałam napisać typowego poradnika, który będzie pełen regułek, definicji, ale coś, co pomoże początkującym wystartować, a tym bardziej prawionym odświeżyć pamięć.

      Usuń
  6. Taka mała uwaga. kiedy mamy wyraz kończący się na „Ę”, używamy „tę”. - hm, hm, hm. Nie tylko w wyrazach zakończonych na "ę". Można to określić, że "tą" jest tylko wtedy, gdy wyraz zakończony jest na "ą". Przecież "tę teraźniejszość" piszemy z "tę", a "teraźniejszość" nie jest zakończona na "ę".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo "tę panią".

      "Poprosiłem (kogo?) tę panią do tańca".

      Usuń
    2. Jak już napisałam smirkowi - to wszystko, to tylko przykłady. Dzięki bardzo za dodatkowe argumenty - pieriestrojka, bardzo trafne! Dlatego napisałam, że najczęściej jest tak, że "ę" w rzeczowniku i zaimku się pokrywają. Jednak napisałam też, że "tę" jest bierniku dla rodzaju żeńskiego, więc - HA! - "tę panią" się zgadza z moimi bazgrołami! :D Ale serio, podoba mi się to, więc umieszczę w poście. xD Cuddly - racja. Ale to też są wyjątki, o których nie pisałam. Jeśli ktoś czyta - jak zauważyłaś w swoim poprzednim komentarzu - nie powinien mieć problemów z zaimkami dla rzeczowników niekończących się na "ę". To chyba jest takie odruchowe, nie? Ja na przykład nigdy nie zastanawiałam się wtedy, co napisać, ale wtedy, gdy miałam sytuację opisaną w nocie. Jednak ten też umieszczę w notce. :)
      Pewnie zauważyłyście, że ten poradnik to tak po prawdzie jest naciągany poradnik i bardziej nazwałabym to "przewodnikiem po początkach wyprawy w pisarstwo". Dlatego też nigdzie nie rzucałam jakimiś wyjątkami. :D

      Usuń
  7. Świetny poradnik. Pełen profesjonalizm ze strony autorki.
    Czekam na więcej.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo dobry poradnik ;) Przejrzysty, zrozumiały i przydatny.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam wrażenie że moją książkę pisze jak amatorka, a moje koleżanki chyba nie są szczere, gdy mówią że jest dobra, i stąd moja gorąca proźba o kontakt ze mną pod kati.kara@interia.pl, to prześlę pani fragment mojej przyszłej trylogii. Wiem że nie ma pani za dużo czasu, lecz przecytaje owego tekstu zajmie momencik. Karolina, 13 lat

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Layout by Yassmine