Prozaicy to blog, na którym organizowane są konkursy literackie, od czasu do czasu pojawią się różne porady dotyczące pisania, wskazówki albo recenzje, felietony, reportaże. Blog ma na celu nie tylko popularyzowanie wśród młodych osób czytanie książek, ale też zachęcanie do tworzenia własnych opowiadań i powieści, które w przyszłości mają szanse pojawić się na domowych biblioteczkach.
Kontakt: E-MAIL: PROZAICY@VP.PL oraz FACEBOOK: TUTAJ

"Natalii 5" - Olga Rudnicka


Muszę przyznać, że dość rzadko sięgam książki po polskich autorów w wolnym czasie. Wynika to chyba ze studiowania polonistyki i nasycenia się rodzimą literaturą. Wiele czasu spędzam nad naszą klasyką, dlatego do podróży tramwajem wybieram coś lekkiego: kryminały, powieści obyczajowe, fantastykę, najczęściej w przekładach z innych języków. Nie znaczy to jednak, że polscy autorzy są gorsi – po prostu nie jestem w stanie przeczytać wszystkiego, co chcę znać, dlatego muszę dokonywać wyboru, a nie chcę się całkiem zamykać na literaturę obcą. Na mojej najnowszej liście „do czytania” znajdują się mimo tego głównie polskie nazwiska. Na pierwszy posesyjny ogień poszła Olga Rudnicka z powieścią Natalii 5.

Już dawno upatrzyłam sobie tę książkę. Czy może być coś piękniejszego niż historia pięciu sióstr, jednego domu, spadku i prawdopodobnie morderstwa? Jarosław Sucharski popełnia samobójstwo, które wzbudza swoją nietypowością zainteresowanie policji. Ponieważ pozostawił dyspozycje dotyczące majątku, jego córki zostają wezwane do notariusza, który wyraża niemałe zdziwienie faktem, że kobiety nie dość, że się nie znają, to na dodatek wszystkie pięć ma to samo imię: Natalia. Okazują się charakterne, zadziorne i walczące o swoje głównie między sobą, ale potrafiące się zjednoczyć w ukrywaniu pewnych faktów przed policją – mimo pozornych podziałów, wiele je łączy. Dziedziczą po milionie złotych każda, ale głównym przedmiotem sporu staje się dom ojca, w którym wszystkie postanawiają zamieszkać przynajmniej na czas dochodzenia. Okazuje się, że śmierć taty zmienia ich dotychczasowe życia: porzucają prace, narzeczonych i nudne życia, aby rozwikłać sekret, który pozostawił im wraz z pełnym skrytek budynkiem ojciec.
Historia jest zabawna i wciągająca jednocześnie. Pięć pozornie całkiem różnych kobiet, które dowiadują się o istnieniu sióstr dopiero po śmierci taty. Żadna z nich nie rozpacza, bo tak naprawdę z żadną nie zdążył się zżyć przed założeniem nowej rodziny. Przeciwnie, są wściekłe, że ukrywał przed nimi ich wzajemne istnienie. Na początku łączą je jedynie interesy, ale wspólne zamieszkanie sprawia, że powoli, niechętnie, zaczynają się do siebie zbliżać i odczuwać łączące je więzy krwi. Ze względu na to, że nazywają się tak samo, trudno momentami połapać się, która z nich jest którą – nawet mimo tego że używają swoich drugich imion lub zdrobnień, żeby się odróżnić. Chyba w tym tkwi też cały urok powieści, bo jednakowa tożsamość kobiet prowadzi do mnóstwa absurdalnych sytuacji (telefon odbiera Natalia Sucharska, która jest i jednocześnie nie jest pożądaną Natalią Sucharską). Siostry krok po kroku odkrywają zagadkę, którą pozostawił dla nich planujący swoją śmierć ojciec, który był o włos od znalezienia kolekcji monet bitych od początku państwa polskiego. Dom jest pełen sekretów, których rozwiązanie mieści się w połączonych z jego piwnicą tunelach wykorzystywanych przez partyzantów w czasie drugiej wojny światowej. Policja zaangażowana w sprawę samobójstwa Sucharskiego, już dość zmęczona próbami wyjaśnienia tajemniczych okoliczności śmierci mężczyzny, czuje się dodatkowo wykończona próbami współpracy z jego córkami, które wykazują nadzwyczajną solidarność wobec obcych i zdumiewającą skłonność do walki między sobą. Mimo tego czytelnik odczuwa sympatię wobec szalonych Sucharskich, które bawią, ale pokazują też kilka prawd o kobietach.
Chciałam to czytać jak kryminał, ale to raczej powieść obyczajowa z dawką sensacji. Napięcie jest, ale nie mrożące krew w żyłach, dużo tu za to humoru, ironii i absurdalnych sytuacji (jak robienie kilofem dziury w kuchennej podłodze). Nie da się z Nataliami bać, ale można mieć niezły ubaw, zwłaszcza kiedy chodzi o ich relacje z mężczyznami. Komediową wisienkę na torcie stanowi postać sześcioletniej córeczki Sucharskiej-Dębskiej, która dyryguje młodszym bratem i ciotkami, a charakterem idealnie uzupełnia starsze od siebie o dekady krewne.
Książka jest gruba, liczy ponad 500 stron, ale czyta się ją zdumiewająco szybko i łatwo. Nie wymaga wielkiego czytelniczego zaangażowania i skupienia, wszystko oscyluje jest wokół jednego głównego wątku i rozgrywa się w jednym miejscu. Wyróżnia ją nieszablonowość w kreacji bohaterów, a także starannie przemyślana konstrukcja fabularna. Dzieje się dużo, ale nie ma przeładowania treścią. To świetna lektura na zimowe popołudnie i wieczór – relaksuje, ale nie nudzi.

1 komentarz:

  1. Musi być to przyjemna, choć niekoniecznie ciekawa. Może kiedyś przeczytam, kto wie.

    http://zakurzone-stronice.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Layout by Yassmine