Clive
Cussler. Kto nie zna tego króla przygody? Legendarny nurek,
poszukiwacz zatopionych okrętów, żeglarz, założyciel Narodowej
Agencji Badań Podwodnych i Morskich, kolekcjoner klasycznych
samochodów i wreszcie: autor powieści przygodowych z Darkiem
Pittem w roli głównej. Jego książki sprzedawane są w milionach egzemplarzy i
nie zanosi się na to, aby ich popularność w najbliższym czasie
zmalała. Pomimo wieku (Cussler urodził się w 1931 roku) wciąż
tworzy kolejne pozycje, czasem pracując z innymi pisarzami. Ta bez
wątpienia barwna i inspirująca dla wielu postać wkłada w swoje
teksty całe serce. Dzięki temu jego powieści są bramą do innego
świata, świata przygody, w którym niczego nie można być pewnym.
Na każdego czytelnika czekają tylko niezapomniane wspomnienia i
niezwykła karuzela emocji.
O
twórczości Cusslera można by rozprawiać w nieskończoność. Ja
jednak skupię się na jednym z jego najbardziej znanych utworów –
być może dlatego, że powstał na jego podstawie film o tym samym
tytule – czyli na „Saharze”. Historia toczy się w 1996 roku,
gdy światu grozi apokalipsa. Nieznany czynnik powoduje nagłą
redukcję tlenu w atmosferze Ziemi. Równolegle wybucha wielka
epidemia wśród ludów Afryki. Naukowcy, badający tę sprawę,
przepadają bez śladu. Dark Pitt z NUMA (Narodowej Agencji Badań
Podwodnych i Morskich) ma za zadanie znaleźć źródło katastrofy
ekologicznej. Aby było ciekawiej, w tle dodano wątki okrętu
Konfederacji z tonami złota, który zaginął bez wieści i pewnej
australijskiej pani pilot. Czy te historie w jakiś sposób się
łączą?
Nie
ma wątpliwości, że „Sahara” należy do utworów, przy których
nie zauważa się upływu czasu. Czytelnik całym sercem i umysłem
jest przy bohaterach, razem z nimi odczuwa strach, ból, panikę,
podekscytowanie, radość i adrenalinę. Szybka fabuła, częste
zwroty akcji, wspaniale poprowadzona narracja powoduje, że po
lekturze paznokcie są poobgryzane do krwi, mleko dawno wykipiało, a
woda z wanny wylała się do sąsiadów na dole. Co więcej, humor
Cusslera przyczynia się do niekontrolowanych wybuchów śmiechu,
niezależnie od miejsca czytania książki. Z tego powodu ostrzegam
przed robieniem tego w autobusie.
Bohaterowie
są z krwi i kości, niektórych traktuje się jak starych
przyjaciół, innych nie chce się widzieć na oczy. Swoboda pisarza
w tworzeniu postaci jest zadziwiająca. Nie ma w „Saharze”
miejsca na sztuczność, przejaskrawienie czy też niezgrabną
wypowiedź. Cussler stanowi klasę sam dla siebie.
Powieść
Wielkiego Mistrza Przygody jest idealną pozycją na wakacje –
lekka, przyjemna i inspirująca. Po przeczytaniu jej nawet największy
kanapowiec ma ochotę powiedzieć: „Ahoj przygodo!” i wyruszyć
na drugi koniec świata, aby przeżyć podobne chwile jak Dirk.
Kamila
Zielińska
Uwielbiam Cusslera za jego przygodówki! Ostatnio Pani z Biblioteki dziwiła się, że czytam powieści dla facetów... wcale nie, dziewczyny też lubią przygody ;)
OdpowiedzUsuńdla facetów??!! co to, to nie! :D miło, że ktoś go czyta, bo mam wrażenie, że jest powszechnie niedoceniany. Mało się o nim mówi, a szkoda... Nie zasługuje na ten brak rozgłosu. Dlatego musiałam jakoś na to zareagować xD a czytałaś inną jego serię z Juanem Cabrillo w roli głównej? Polecam :) - m.in. "Milczące morze" (tutaj współtworzył z Jackiem du Brulem)
OdpowiedzUsuń