Spacer rozpoczął się na
placu Jana Nowaka-Jeziorańskiego, pod budynkiem starego dworca – w
miejscu, do którego przyjechała ze Lwowa rodzina Lemów w 1946
roku. Następnie przeszliśmy pod budynki kliniczne Uniwersytetu
Jagiellońskiego, gdzie wysłuchaliśmy historii dzieciństwa i
młodości oraz edukacji Stanisława Lema. Kliniki, pod którymi
staliśmy, związane z nim były na dwa sposoby – gdyby kiedyś
ukończył studia (celowo nie zdał ostatniego egzaminu), pewnie
zostałby lekarzem i mógłby w którejś pracować. Tak się nie
stało, a wiele lat później, w 2006 roku, trafił do jednej z nich
i w niej zmarł.
Następnie przeszliśmy na
ulicę Bonerowską 6, pod drugie mieszkanie państwa Lemów. Wtedy
było to niemal niezamieszkałe pole, nieskomunikowane z miastem –
ale pisarz poradził sobie, kupując swój pierwszy ukochany
samochód, żółtego mercedesa. Podobno był okropnie gwałtownym
kierowcą.
Stamtąd nasza wycieczka
przemieściła się na Mały Rynek, pod budynek Śródmiejskiego
Ośrodka Kultury - w 1995 roku jedna z książek Lema została
wybrana Krakowską Książką Miesiąca. Dowiedzieliśmy się, że
pisarz nie był zbyt często nagradzany, w ogóle jego ranga w
kraju była niska. Co może nieco dziwne, bo jest to najczęściej
tłumaczony polski autor na świecie (30 milionów egzemplarzy,
przekłady na 40 języków). Mówiono o nim wprawdzie w kontekście
Nagrody Nobla, ale wówczas otrzymał ją Czesław Miłosz.
Niedocenienie to można wytłumaczyć tym, że Lem nie należał do
żadnego ugrupowania literackiego, dlatego na przykład rzadko
umieszcza się go w antologiach, pojawiają się też problemy z
recenzjami jego dzieł.
Naszym następnym
przystankiem był jeden z antykwariatów połączony z wypożyczalnią
książek. Pisarz miał ciekawą technikę czytelniczą: wypożyczał
książki z półek, bez względu na tytuł, biorąc po prostu kilka
od lewej do prawej. Jeśli mu się nie spodobały, zwyczajnie je
zwracał. Taki rytuał powtarzał się codziennie, ponieważ Lem
kochał książki i czytał bardzo wiele, w wielu językach i z wielu
dziedzin. Prowadząca opowiedziała nam także o innych zwyczajach
pisarza. Sypiał od 21 do 4 rano, a potem pisał; nigdy nie kreślił
po maszynopisie, zawsze przepisywał na nowo całą stronę, nie
sporządzał także notatek dotyczących rodzących się w jego
głowie pomysłów.
Przeszliśmy na ulicę
Wiślną, pod siedzibę „Tygodnika Powszechnego”, w którym
pisarz debiutował i dla którego pisywał poezję w latach
1946–1948. W tym okresie pisywał także do komunistycznej
„Kuźnicy”, której redakcji nie podobało się, że ich autor
związany jest z katolickim pismem. Przy tej okazji dowiedzieliśmy
się nieco o stosunku Lema do Boga – był ateistą, ale uważał,
że religia jest potrzebna społeczeństwu.
Kolejnym przystankiem był
budynek Uniwersytetu Jagiellońskiego, w którym Lem pracował
w latach 70. jako wykładowca, a jego wystąpienia dotyczyły
właściwie wszystkiego. Dowiedzieliśmy się, że notował to, o
czym już mówił, aby się nie powtarzać - a nie to, o czym
chciałby lub powinien mówić na następnych zajęciach.
W drodze do ostatniego
punktu naszej wycieczki usłyszeliśmy o miejscach odległych od
centrum Krakowa, które w jakiś sposób wiążą z pisarzem: ma
swoją ulicę oraz ławkę oznaczoną kodem QR (umożliwia to
odsłuchanie fragmentu prozy Lema czytanego przez Borysa Szyca), jego
imieniem nazwany jest Ogród Doświadczeń przy Alei Pokoju, a z
okazji Festiwalu Conrada namalowano na ul. Józefińskiej mu mural.
Dodatkowo w kosmosie znajdują się planetoida Lema i polski satelita
naukowy Lem.
Ostatnim punktem wędrówki
było Wydawnictwo Literackie, które przygotowało wystawę dzieł
tego twórcy oraz udostępniło Salę Mehofferowską, by mogło się
w niej odbyć nasze spotkanie z sekretarzem pisarza, panem Wojciechem
Zemkiem. Dowiedzieliśmy się od niego, jak zdobywa się takie
stanowisko, jaki był stosunek autora do jego dzieł, jak wyglądał
dzień pracy Lema oraz prawdy o tym, jaki rzeczywiście miał on
stosunek do technologii.
To był dobry pomysł, żeby
wybrać się na taki spacer. Po pierwsze, zwiedziłam miasto od
strony, od której na pewno nie poznałabym go, gdybym miała się w
taką wędrówkę wybrać sama. Całość została przygotowana i
opracowana bardzo profesjonalnie, prowadząca była świetnie
obeznana z tematem i potrafiła odpowiedzieć nawet na najdziwniejsze
pytania uczestników. Pod koniec spotkania każdy z nas otrzymał
bibliografię, w której wymienione zostały pozycje, z których
zaczerpnięte zostały informacje przedstawiane w trakcie wydarzenia.
Prowadząca nie korzystała z notatek, a mimo tego przytoczyła
bardzo wiele dat i faktów oraz mnóstwo zabawnych anegdot z
życia Lema. Poprzez je właśnie pokazała nam pisarza ze strony
nieznanej, codziennej, zwyczajnej. Całość wydarzenia została
dopracowana w najdrobniejszych szczegółach.
Trasa została zaplanowana
tak, aby można ją było w ciągu dwóch godzin przemierzyć
spokojnym spacerowym krokiem. Jej atutem było to, że nie
przechodziliśmy kilkakrotnie tym samym szlakiem, a wciąż
odkrywaliśmy nowe zakątki Krakowa. Miejsca, pod którymi się
zatrzymywaliśmy, były nie tylko zwyczajnie pokazywane i omawiane,
raczej stawały się pretekstem do snucia przez prowadzącą
refleksji dotyczących Lema jako człowieka i jako pisarza.
Ciekawym dopełnieniem
wycieczki było zorganizowanie spotkania z najbliższym
współpracownikiem autora. Możliwość poznania sekretarza Lema
była czymś niezwykłym, ponieważ umożliwiło nam to dowiedzenie
się czegoś o pisarzu u źródła, które obcowało z nim na co
dzień.
Inicjatywę, jaką są
spacery literackie, uważam za bardzo ciekawą i trafną – wszak w
Krakowie zamieszkiwało bardzo wielu wybitnych twórców (w tym roku
planowane są jeszcze wędrówki śladami Miłosza,
Szymborskiej czy Mrożka) i warto poznać ich od innej,
nieliterackiej – a równie ciekawej! – strony. Literaturą można
się pasjonować nie tylko podczas czytania; odkrywanie miejsc i
naoczne doświadczanie cudzego życia prywatnego to bardzo
inspirujące doświadczenie. Nie za bardzo lubię czytać biografię,
ale ta forma poznawania ich przypadła mi do gustu i zapewne
niejednokrotnie jeszcze wezmę w niej udział. Cieszę się, że w
Krakowie narodził się pomysł „zwiedzania literatury” i jest
realizowany z najwyższą starannością.
DOŁĄCZ DO WIELKIEJ ŚWIĄTYNI PIENIĘDZY I WŁADZY ILLUMINATI
OdpowiedzUsuńMożesz skontaktować się z agentem świątyni przez WhatsApp: +1 (631) 604-8088
Czy jesteś biznesmenem lub kobietą, politykiem, muzykiem, chcesz być bogaty, sławny, potężny w życiu, dołącz do bractwa Illuminati już dziś i wzbogacaj się natychmiastowo. 5 milionów dolarów zaraz po inicjacji i darmowy dom. gdziekolwiek zdecydujesz się żyć na tym świecie, a także otrzymywać 400 000 dolarów miesięcznie jako wynagrodzenie, uwierz mi, że jest to jedyna w życiu okazja, a ja radzę ci dobrze wykorzystać tę okazję, nawet jeśli zostałeś oszukany przed skontaktowaniem się z nami i będziemy konkurować...
Jeśli jesteś zainteresowany, zadzwoń teraz do agenta pod numer +1 (631) 604-8088 lub zadzwoń do nas pod numer +1 (631) 604-8088. Aby móc komunikować się z naszymi partnerami, musisz mieć co najmniej 20 lat. Nie dołączaj, jeśli jesteś studentem..,.,